„Widmo z gór” – 1989 rok; estońscy studenci w nieprzemyślanej wyprawie w syberyjskie góry.
Twórcy filmu długo mamią widza wizją kolejnego „prawdziwego” horroru, by na końcu przyznać się, że serwowali jedynie nieprzemyślany zapis nużącej sowieckiej codzienności.
Nużąca nuda.
Ależ oczywiście! Swego czasu śledziłem posiedzenia Sejmu w TV, cóż to była za orzeźwiająca nuda!
***
"(...) nieprzemyślany zapis nużącej sowieckiej codzienności. Nużąca nuda." Sowiecka nuda była zawsze inna niż nuda w sowieckich satelitach - ona była nużżżąca.
Ja nie uważam żeby film był nudny.Mnie zaciekawił nawet.Przede wszystkim ma fajny klimat w tej całej zacofanej wiosce.Do tego ładne górskie widoki dookoła.