Nie jest to horror. Raczej thriller z elementami dramatu.
Taka niemiecka wersja filmu Nieproszeni goście + delikatna wersja Martyrs lub Torturowani.
Niestety wprawne oko już po paru pierwszych minutach filmu zobaczy iż Lukas nie żyje a Elias zachowuje się tak jakby był obok. To niestety razi w oczy...
Zimny surowy klimat jaki panuje w filmie jest naprawdę miodny (chociaż momentami miałem wrażenie iż niektóre sceny mogły by byc odrobinę krótsze)
W pewnym momencie dałem się nabrać i pomyślałem że "matka" miała siostrę bliźniaczkę i po wypadku została że tak powiem podstawiona, ale zaraz po tym rozwiały się moje wątpliwości ^^
Film polecam, wydaje się być naprawdę ciekawym tytułem owego roku, pod warunkiem że ktoś lubi tego rodzaju filmy.
No i końcówka, spalić żywcem matkę...
dla mnie bardzo słaby film. Trwa 1h40m, a problemem jest to, że materiału jest na krótkometrażowy film. Tutaj jest tyle niepotrzebnych scen, tyle scen jest wydłużonych, nie mających znaczenia dla filmu.
Oglądałem do końca z jednego powodu. Ten film musiał mieć mocne zakończenie. Skoro reżyser od początku filmu mówi nam, że Lukas nie żyje (zazwyczaj to się okazuje w ostatnich scenach) to w tym filmie na zakończenie musiał mieć naprawdę dobry pomysł. I co się okazuje. Nic. To co wiedzieliśmy od początku, Lukas zginął w wypadku. Nie ogarniam jak można zdradzić zakończenie w pierwszych 3 minutach filmu. I nie trzeba wprawnego oka żeby to dostrzec, to jest podane na tacy.
2/10
to jest ten moment w którym ja podaje kilka tytułów, a Ty wskazujesz jakiś i mówisz, że jest słaby? Nie, dzięki :D Nie mam czasu na takie pierdlamento.
Napisałem wyżej czemu mi się film nie podobał i tyle.
Zawsze jest taki schemat. Różne są gusta i chwała za to. W końcu co by to było jakby każdemu się podobało dokładnie to samo? :)
Osobiście mnie film wymęczył, jednak ostatnie 30 minut dużo lepsze. Pierwsza godzina strasznie rozciągnięta. 4/10 ode mnie.
zastanawiam się jaki byłby odbiór filmu gdyby na siłę nie pokazywali, że Lukas nie żyje, ale podejrzewam, że taki sam. Kompletnie nie rozumiem pierwszych 3 minut filmu, po co wyjawiać całą zagadkę. Można było zrobić dobry krótkometrażowiec 30-minutowy, a zamiast tego wypuścili dłużący się film, w który naładowali mnóstwo niepotrzebnych scen, ale z drugiej strony nie ma takich złych ocen więc może po prostu nie mój klimat.
Nie pamiętam żeby to było powiedziane. Owszem, można było się tego domyślić, ale reżyser wcale nie strzelił sobie w stopę i przez cały czas starał się trzymać widza w niepewności.
Z tym, że widzisz. Tobie się te dłużyzny nie podobały, ale innym już się spodobają. Gdyż chodziło o zbudowanie gęstego, siarczystego klimatu, o grę światłem i cieniem, mocnymi kadrami, podkreślającymi dominację najpierw matki, a później braci. Tu nie fabuła odgrywa największą rolę, a technika operatorska (podobnie urzekł mnie pod tym względem ostatnio jedynie House of Cards).
Gdzie w pierwszych 3 min jest zdradzone zakończenie?
To, że pewne nie do końca zrozumiałe sceny wyjaśniają się na końcu, wcale nie oznacza, że są pokazane na początku.
Niekoniecznie, podaj te tytuły, ja chętnie zobaczę. Co do samego filmu, to w połowie ten klimat sie zupełnie zmienił, w moim odbiorze, ta gęstość gdzieś uleciała i zrobiło się takie wtf(skojarzenie z funny games)? Trochę to przez to, że spodziewałem się naprawdę horroru, może czegoś nadprzyrodzonego a puentą była choroba psychiczna.
Kolego, szczerze to troszke nie zrozumialem. W koncu kim byla ta kobieta ? To byla prawdziwa matka ?
prawdziwa matka. Tylko nie rozumiem czemu miała twarz zabandażowaną. Chyba, że to jeszcze inny wypadek niż ten związany ze śmiercią młodego. Staram się wyprzeć film z mojej pamięci :P
W moim mniemaniu miała operację plastyczną: w końcu była prezenterką telewizyjną i jest tu też kwestia usunięcia pieprzyka. Tuż po zdjęciu bandaży oczekiwała wyraźnie aprobaty syna, komplementu... Sama operacja mogła być też bodźcem, który sugerował młodemu, że to już nie jest jego matka.
Zaś co do wypadku: tuż przed napisami tytułowymi Elias woła Lukasa pływając. Teoria wygląda więc tak: pływali razem i jeden utopił drugiego. Miał poczucie winy więc udawał że brat żyje. Międzyczasie małżeństwo matki się rozpadło z powodu tragedii. Ona chciała robić karierę, więc zdecydowała się podrasować nieco wygląd, a Elias stwierdził że ją ukatrupi, bo to już nie ona. Ale jest jeszcze kwestia tej kobiety i sprzedaży domu. Kto był na zdjęciu (a może nie kto, a dlaczego wyglądał podobnie)? Sprzedaż była konieczna bo brakowało jej pieniędzy na rzeczoną operację? Cholera to mi nie pasuję do mojej układanki :D
Nikt nikogo nie utopił, bawili się we wstrzymywanie oddechu, Elias odliczał, ile sekund Lucas wytrzymał pod wodą, po czym zaczął się niepokoić, że brat nie wypływa. Chłopak sam utonął, pewnie zaplątał się w coś albo przeliczył swoje możliwości i stracił przytomność. Natomiast to, że matka miała operację plastyczną, nie trzeba się domyślać, bo jest napisane wprost w materiałach promocyjnych.
Nie trzeba, a jednak się domyśliłem, bo nie czytałem materiałów. Ot, taki ze mnie szachraj ;)
Przegapiłem sugestię ze wstrzymywaniem oddechu- w którym fragmencie ona jest? Ta wersja ma oczywiście sens, tylko chcę wyłapać co mi umknęło :)
Cała scena z jeziorem zaczyna się od tego, że Elias odlicza sekundy :) Na wersji z zalukaj, którą oglądałam jest to dokładnie 5:17 filmu. Co do operacji, to ja właśnie widziałam od początku opis i przez to miałam problem trochę z ogarnięciem tego, że zmarł jej syn, rozpadło się małżeństwo, a babka trzaska sobie operację. Może jakaś forma chęci rozpoczęcia nowego życia, od początku. Forma terapii? Nie wiem. Dziwne było też to, że miała narysowany pieprzyk. W tamtej chwili pomyślałam, że cholera, może jednak siostra bliźniaczka czy coś. Bo jej tłumaczenie, że musieli usunąć, bo był niebezpieczny nie przekonywało mnie, bo skoro go usunęła, to po cholerę malowała potem :P Choć można to wytłumaczyć tym, że właśnie wszyscy wiedzieli, że go ma, mógł być jej znakiem rozpoznawczym, Cindy Crawford też stała się sławna dzięki pieprzykowi i pewnie dziwnie wyglądałaby bez. Tak jak Marilyn Monroe, choć jej pieprzyk od początku był domalowany.
A to nie było tak, że ten pieprzyk był tym znamieniem po którym syn miał ją rozpoznać? W pewnym momencie filmu zażądał żeby udowodniła że jest jego matką pokazując znamię. Ona jednak usunęła pieprzyk i nie mogła tego zrobić. Potem gdy już zrobiło się "niebezpiecznie" to go sobie domalowała żeby Elias uwierzył że to ona.
Film ogólnie strasznie dziwny, specyficzny. Całkowicie z głowy mi wypadła scena nad wodą z początku filmu, stąd przez prawie cały film byłem przekonany że to jednak z matką jest coś nie tak. Może dzięki temu go obejrzałem bo byłem ciekawy zakończenia.
Faktycznie, nie zwróciłem uwagi na "odliczanie" a przecież ten motyw jest istotny. W każdym razie przyznam szczerze że zakończenia się nie domyśliłem. Reżyser pokierował mną tak, iż byłem przekonany że to z matką jest coś nie w porządku.
Ja jeszcze lepiej - podczas tej wodnej sceny pomyślałam sobie "O, utopił się". A potem przez resztę filmu jakby wymazałam to z pamięci i też skłaniałam się ku matce i dopiero pod koniec mi wpadło "Jeny, no przecież on się utopił" i nagle śniadanie dla jednego, zakaz "rozmawiania" z bratem itp. nabrały sensu. Zazwyczaj dość szybko rozpracowuję film, a tutaj jakaś śpiączka umysłowa. Ale to dobrze, ciekawiej się film ogląda, jak się nie domyśli zakończenia :)
W materiałach promocyjnych z reguły napisane są kłamstwa i nie należy ich w najmniejszym stopniu łączyć z odbiorem filmu.
Hm, to ja dołożę dwa zdania. Moim zdaniem w wypadku, który miał miejsce (samochodowym), jeden z braci zginął, a matka została oszpecona, więc musiała zrobić operację. Dom chce sprzedać, bo musi rozpocząć nowe życie, dodatkowo utrudnione rozwodem. Początkowe sceny zabawy i zagubienia mogą mieć znaczenie symboliczne. Bracia są razem, potem osobno, w świadomości Eliasa zawsze razem. To, że nie akceptuje matki po operacji, to moim zdaniem dużo bardziej złożona trauma powypadkowa.
To, co mnie zastanawia, to zapasy pizzy - dla kogo, z jakiej okazji, kto to zamówił?
I nie wiem po co ta symbolika krzyży, naprawdę mogło się bez tego obejść. Rozumiem, Elias ufał księdzu i takie tam, ale to moim zdaniem słaby element filmu.
Szczerze mówiąc, nie zarejestrowałam żadnego wypadku samochodowego, w którym miejscu jest o nim mowa? Zakładając jednak nawet, że zaistniał, to gdyby Lucas zginął w wypadku, to wg mnie Elias by się nie obwiniał za jego śmierć, jak sugeruje matka, krzycząc do niego, że to nie jego wina i nie miałby aż takiej traumy (wypadek, mimo wszystko, trochę łatwiej przełknąć, niż myśl, że ktoś zginął przez ciebie). Dlatego wątek z utopieniem jest dla mnie 100% pewniakiem, gdzie byli tylko we dwójkę, tylko Elias w razie czego mógł mu pomóc, więc obwinia się za jego śmierć, w konsekwencji nie dopuszczając jej nawet do swojej świadomości.
Nie ma o nim żadnej mowy :) To wszystko w sferze domysłów. Tak jak utopienie.
Bardzo lubię filmy, które można interpretować do woli i ciekawie o nich przez dłuższy czas rozmawiać.
Jakiś pomysł na pizzę? Albo na to, dlaczego matka biegała nago po lesie?
Z tego, co pamiętam, to bieganie po lesie nago, to był jeden z koszmarów Eliasa (chodzi o tę scenę, co na koniec głowa jej się tak szybko rusza w różne strony, tak?). Miał ich kilka - np. rozcinanie brzucha matki i karaczany madagaskarskie wypełzające z rany. Co do pizzy, zależy, kto ją zamówił, jeśli matka, to może chciała udobruchać Eliasa, choć bardziej skłaniam się ku wersji, że to Elias ją zamówił - w końcu w jego mniemaniu matka nie karmiła w ogóle Lucasa, robiła jedzenie tylko dla niego, więc możliwe, że zamówił ją w tajemnicy przed nią dla brata. Ciekawe jest tylko to, że dostawca sam wlazł sobie do domu :D W końcu widzimy przy nim Lucasa, a dopiero potem przychodzi Elias, którego dostawca zauważa w drzwiach i zaczyna wypytywać, po co mu tyle pizzy :D Jak pyta, czy to jego ulubiona, to Elias tak się kręci i w zasadzie nie odpowiada do końca, dlatego moje podejrzenie, że właśnie Lucas uwielbiał ten typ pizzy :)
Ma to sens z tą wizją. Bardzo się bałem, że jakieś surrealistyczne sceny odbiorą temu filmowi wiarygodność. Dlatego gdy zobaczyłem robaki wychodzące z rozcięcia, zwątpiłem i miałem wyłączyć. Na szczęście to była wizja senna :)
Dostawca porusza się pod domu równie swobodnie co ci z Czerwonego Krzyża. Jeśli wiedział, gdzie jest zamrażalnik, bo już kiedyś dostarczał...
No akurat utopienie zostało tu bardzo logicznie wytłumaczone. To uargumentowany domysł.
Obejrzałem ten film wczoraj i oceniłem bardzo wysoko, dawno nic mnie tak nie wciągnęło. Niesamowity klimat i przede wszystkim rola tych bliźniaków - rzadko kiedy mamy okazję oglądać takie naturalne talenty, zwłaszcza w wieku 10 lat. Z dużym zainteresowaniem przeczytałem ten wątek, jak i szerokie tłumaczenia na imdb. Przyznam, że w ogóle ominąłem ten wątek utonięcia. A raczej pomyślałem o nim przez chwilę, ale odrzuciłem, skupiłem się na matce, bo to na jej dziwnym zachowaniu budowano tę fabułę. Tak się składa, że scena rzekomego utonięcia jest umieszczona chwilę przed powrotem matki do domu i od razu wciągnąłem się w ten klimat i skupiałem się na niej, natomiast sama scena na jeziorze jest dość nagle urwana i w tej chwili miałem taką myśl - "okej, to pewnie jakiś dziwny zabieg, że nie kończymy wątku. Przecież nie pokazaliby w piątek minucie, że utonął, tak się nie robi w konwencji!" Oczywiście po drodze było dużo innych poszlak, to że matka nie mówi do jednego z nich, że nie daje mu napoju, że on zazwyczaj szepcze bratu na ucho. Potem mówi, żeby nie rozmawiał z bratem. Brat nagle spogląda na zdjęcia rodzinne na ścianie jak wmurowany, tak jakby sobie nagle przypomniał albo dopiero je zauważył. Rozpatrywałem wersję, że może po prostu ten brat coś przeskrobał, miał zły wpływ na drugiego i matka zastosowała taką dziwną karę. Tak naprawdę to nie jest do końca wiarygodne, ale wszystkiego można się spodziewać. Mimo wszystko w tym momencie, po tych scenach, jakoś odrzuciłem wersję ze zmarłym bratem. Nawet gdybym ją od razu przyjął do wiadomości to może popsułoby mi to odbiór filmu, jednak tak czy siak pewne wątki pozostały niewyjaśnione. Właśnie na imdb przeczytałem ciekawą opinię, że w tej historii wszystko mogło pójść w dwie strony i jest to całkiem możliwe, choć na pierwszy rzut oka wydaje się dziwne. No bo jeśli brat się po prostu utopił to po co matka nagle robiłaby sobie operację plastyczną, w jakimś krótkim czasie po tym? Mąż ją zostawił, jest zdruzgotana, ale to dziwny powód, żeby robić sobie taką operację. To zresztą nie był zwykły nosek tylko poważny zabieg, można się domyślać. Natomiast jeśli przyjąć taką wersję, że był wypadek samochodowy w którym zginął brat, a matka została oszpecona - to po 1. scena na jeziorze nie ma sensu, chyba że rzeczywiście przyjmiemy że nic się nie stało, po prostu ją ucięli dla dramatyzmu, 2. dlaczego drugi brat miałby się czuć winny? wypadki samochodowe się zdarzają. chyba, że on też był w aucie i w jakiś sposób go spowodował, ale to też "daleki strzał", jak mawiają Amerykanie. Matka później mówi o wypadku, ale przez cały film nie ma żadnej wzmianki o samochodzie, natomiast scena pływania jest wyraźna i logicznie można wywnioskować, że brat mógł utonąć. Obie wersję są możliwe, ale po prostu nie do końca sensowne. Dalej jest kilka innych wątków. Zdjęcie matki z kobietą, która wygląda prawie jak ona i jest ubrana tak samo. Wytłumaczenie o przyjaciółce, że ubierały się tak samo, ma sens, ale też jest to dziwne w dorosłym wieku. Zdjęcie nie jest dość wyraźne, żeby stwierdzić czy może rzeczywiście są identyczne. Potem matka mówi, że ma szkła kontaktowe, bracia niby szukają w łazience, ale nie znajdują, koniec sceny. Kolejny dziwny zabieg ze strony twórców. No i jest jeszcze filmik, na którym widać matkę przed operacją, którą przedstawia się, mówi że jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiła. Czego? To jakiś "casting", wywiad środowiskowy przed operacją? O tym wątku to już w ogóle nikt się później nie zająknął, nawet nie zapytali matki. Koniec końców, rozwiązanie filmu jednak mnie trochę zaskoczyło. Okazało się, że te drobne poszlaki o śmierci brata są prawdziwe. Matka pewnie była tą właściwą matką i nie w tym była rzecz. Problemem była psychika dziecka, które straciło brata bliźniaka, a mówi się że takie dzieci łączy jakaś specjalna więź. Do tego ojciec odchodzi, matka się zmienia na wiele sposobów - skoro jej było z tym ciężko to co dopiero jemu. Ktoś mógłby powiedzieć, że to też jest mało prawdopodobne, że dziecko chyba nie posunęło by się do takich rzeczy, prędzej zamknęłoby się w sobie po takiej traumie. Tego też nie możemy wiedzieć. Po przeczytaniu tych wszystkich opinii skłaniam się ku tej, która mówi że tak naprawdę nieważne jest czy brat umarł w piątej minucie filmu i to niczego nie psuje. Nadal pozostaje wątek matki, która oczywiścia mogła być kimś innym (to by jednak było już za dużo w tej historii). Ostatecznie okazuje się, że chodzi o coś zupełnie innego - o psychikę dziecka, o postrzeganie z jego perspektywy, różnicę pomiędzy dorosłymi, a dziećmi, o wpływ wychowania. Dużo było takich filmów, ale gdyby zrobili zwykły dramat gdzie mamy śmierć brata, rozpad rodziny - to byłoby zbyt powtarzalne, trudno tu odkryć Amerykę, dzieci zazwyczaj prezentują dwie postawy - zamknięcie i wycofanie albo agresję. Tutaj umieścili to w gęstej historii z elementami thrillera psychologicznego i horroru, a wniosek pewnie nadal jest taki sam - dzieci potrafią być straszne.
Ale z tym topieniem to mogło być tak, że Lucas już nie żył, a Elias bawił się już z nieżyjącym Lucasem w to odliczanie. Elias nie wypływa, bo go naprawdę nie ma. Sam nie wiem. Nie mam pewności... Nie wiem też jak interpretować tą początkową scenę z wejściem do jaskini/tunelu. W sumie nie ma to większego znaczenia jak zginął Elias, ale bankowo jakoś w trakcie zabawy z Lucasem i dalej to już wszystko się w miarę układa... oprócz zdjęcia i sprzedaży domu. No i dziwne dla mnie było, że ci z czerwonego krzyża ot tak sobie wbijają komuś na chatę :)
Cóż pewnie natręctwo Czerwonego krzyża to efekt typowej scenariuszowej zagrywki, że jak już ktoś coś ukrywa w domu to musi przyjść policja/listonosz/sąsiadka i zacząć węszyć...
Końcówka filmu: Elias rozcina więzy i każe matce zdjąć z łóżka brudną pościel, nikogo prócz nich nie ma w pokoju. Lukas duch/wyobrażenie celuje w nią z małej kuszy na zaostrzone ołówki i pilnuje, by nie uciekła. Ona go przecież nie może widzieć. A w pewnym momencie rzuca na niego tę pościel - to znaczy wiedziała, co robi Lukas i w którym miejscu stoi? - i ucieka... tak naprawdę przed jednym dzieckiem, przed Eliasem. Czy z wolnymi już rękami nie potrafiłaby sobie z nim poradzić? Nie czaję.
Jeśli chodzi o wypadek: matka wspomina o nim w rozmowie z księdzem, ale możemy się wyłącznie domyślać, czy chodziło o utonięcie, czy o wypadek samochodowy, w którym, jak ktoś już tu wspominał, jej twarz została oszpecona i dlatego musiała przejść operację plastyczną. Skłaniam się raczej ku temu pierwszemu. Choć z drugiej strony... Elias został w domu sam na czas pobytu matki w klinice/szpitalu? Plus: jak długo trwała ta "zabawa", w której Lukas nie istniał? Utonął, a matka zapragnęła korekcji nosa (czy coś) i zostawiła drugiego z bliźniaków samego w domu na wsi? Albo: utonął, a zaraz potem matka miała wypadek samochodowy i musiała poddać się operacji (chłopak sam w domu). Chłopcy wydają się wrogo do matki nastawieni dopiero po jej powrocie do domu, czy przez to właśnie, że nie widzą jej twarzy? I ani razu nie wspominają o ojcu. Dziwne to wszystko, ale podoba mi się :).
"... podczas tej wodnej sceny pomyślałam sobie "O, utopił się". A potem przez resztę filmu jakby wymazałam to z pamięci i też skłaniałam się ku matce..." - u mnie podobnie, wyleciało z głowy. W ogóle film jakoś rozrzedza myślenie, mam wrażenie. Były chwile, że rozkminiałam jakąś utratę pamięci u matki... Nie wiem, jestem na świeżo po seansie i trochę mi się jeszcze myśli kotłują.
Wydaje mi się, że matkę poprzedzające operację przeżycia mocno pokiereszowały psychicznie, jakaś co najmniej depresja... Bo ona w gruncie rzeczy wcale nie poświęcała Eliasowi uwagi, była zimna, wycofana, nie szukała, nie chciała kontaktu z nim, a przy tym mocno działał jej na nerwy. Jakby nie patrzeć chłopiec stracił brata, w pewien sposób także i ojca. Z nim było "coś nie tak" i z matką było "coś nie tak".
I ta kobieta na zdjęciu, też nie wiem po co. Żeby widzom dodatkowo namieszać chyba :).
I ten kot, który ledwo chodził... sam zlazł do piwnicy i schował się/utknął między rurami? Nie wiem po co matka miałaby zdechłego kota trzymać w domu, gdyby to ona go zabiła (jak sugerował Lukas Eliasowi). Psychika tego żyjącego dzieciaka też nielicho złamana, cały swój gniew skupił na matce, powodowany albo chorobą psychiczną albo może podszeptami Lukasa - ducha.
Jak sobie przypomnę ich grę w "kim jestem?" i to: masz dwoje dzieci, to brrr... ciareczki :).
Właśnie przez ten ciężki klimat i "kotłowanie się myśli" tak dobrze mi się to oglądało. Gdybym od początku ułatwiała sobie wszystko myślą: "Nuda, wiadomo, że dziecko nie żyje, nie chce mi się już oglądać, skoro znam zakończenie", to życie byłoby nudne, a tak to, w między czasie, wymyślałam pełno alternatywnych wersji... i trochę mi szkoda, że skończyło się tak banalnie. Mimo tego bawiłam się dobrze.
J też przez moment myślałem o wypadku samochodowym .. ta operacja, ale jak tak mówicie o tym utopieniu to wygląda bardziej realnie.
Dobrze, a powie mi ktoś o co chodziło z tym filmikiem jak ona mówiła, że jest z Wiednia i tak dalej? To było w momencie jak już ją przywiązali(przywiązał) i znaleźli to u niej na laptopie, a na ścianach było pełno zdjęć.
A to nie jest przypadkiem filmik, który nagrała przed operacją? Dużo współczesnych kobiet tak robi, wystarczy wklepać w youtube. Nie pamiętam, ale wydaje mi się, że potem jest ta scena z pieprzykiem, który "zniknął":)
Przeczytałem wydaje mi sie wszystkie komentarze i nie zauważyłem żeby ktoś konkretnie napisał , (dla mnie to raczej oczywiste, poprawcie mnie jeśli się mylę) że ta kobieta nie była ich matką! Jest tutaj wiele aspektów które można wytłumaczyć np, operację
(ok mogła mieć wypadek i chciała poprawić wygląd i.t.p) ale niemówcie mi że matka niepamieta kołysanki którą śpiewała swojemu synowi (w filmie jest scena kiedy kobieta ma zaśpiewać kołysankę aby udowodnić że jest ich matka), pozatym najprostrzą rzecza aby potwierdzic swoją tożsamość to przypomnienie jakichkolwiek wydarzen z przeszłości osobie którą sie bardzo dobrze zna w tym przypadku synowi. Przecierz wystarczyło ze powspomina jakies wydarzenia, wycieczki cokolwiek wtedy kiedy spedzała czas z synami, ale ona niepotrafiła (niepiszcie tylko ze to moze jakis szok pourazowy po wypadku i moze nic niepamietac, bo wtedy wydaje mi sie że niemogła by sprawować opieki nad synem). Bardziej mi się wydaje się ze kobieta się pod nią podszywa aby przejać jej majatek dlatego chce dom sprzedać, ale to są już domysły. Chętnie przeczytam wasze opinie na temat mojeje teorii :p , a jezeli chodzi o film to ok moze sie dłużył itp ale końcówka filmu daje troche do myślenia dlatego pewnie zostanie na dłużej w pamięci. Polecam również Eliza Graves (Stonehearst Asylum) no chyba ze ktoś nielubi takiego gatunku ale końcówka tez rozwala (napisałem coś wiecej na forum bo wydaje mi sie ze jest błąd w scenariuszu).
Z kolei mi się wydaje ,że w Twojej wypowiedzi jest sporo błędów...ale tych ortograficznych.
To nie jest esej, pisałem to późno, więc jak masz swój punkt widzenia dot. filmu to się z nami podziel.
Do punktu widzenia nie mam zastrzeżeń ,natomiast wydaje mi się ,że późna pora nie obliguje do niedbalstwa w pisowni.
a Ty chyba nie znasz znaczenia słowa "obligować". pewnie chodziło Ci o "nie usprawiedliwia":)
Nie ,nie chodziło mi o "usprawiedliwia" , skoro nie rozumiesz sarkazmu to zamilcz lepiej.:)
Widzę, że masz nadal problem ze zrozumieniem, ale to już nie do mnie te pretensje. Staraj się po prostu nie zabierać głosu w kwestiach których nie potrafisz udźwignąć...ja już prościej nie mogę, a skoro nie dociera...Wiem...inteligencji nie można się wyuczyć. :)
Czyli chodziło ci o "Późna pora nie zobowiązuje do niedbalstwa w pisowni"? Bo to właśnie znaczy słowo "obligować". Czy nie prościej byłoby przyznać, że użyłeś niewłaściwego wyrażenia, zamiast popisywać się, w dość infantylny sposób, swoim "sarkastycznym" poczuciem humoru...? Wiem wiem, że odpowiadam na komentarz sprzed ponad roku, ale nie potrafiłam się powstrzymać.
Gdybyś zgłębiła swoją wiedzę z zakresu synonimów, dowiedziałabyś się iż słowo "obligować", ma ich kilkadziesiąt i nie tylko jest odpowiednikiem słowa "zobowiązuje". Gdy się już zapoznasz z nimi i odpowiednio dopasujesz - daj znać.
Tylko oby to nie było za kolejny rok. :)
Owszem, i wszystkie one mają tę samą wymowę - zmuszania do czegoś, zobowiązywania, nakłaniania, rozkazywania. A więc w tym kontekście zupełnie nie pasują. Ale nie mam zamiaru przekonywać za wszelką cenę.
No i widzisz - nie masz tak do końca racji, bo jest synonim który wpisuje się tenże kontekst.
Według mnie teoria z utonięciem jest najbardziej prawdopodobna. Chłopcy bawili się w wodzie i jeden utonął, z tego powodu rozpadło się małżeństwo rodziców. Elias, aby poradzić sobie z traumą, myśli, że brat nadal żyje i tak się zachowuje. Matka początkowo także bawi się w tę grę. Robi dwa posiłki, kupuje dwa komplety ubrań itp. W końcu sama nie może już tego znieść. Operacja ma być dla niej formą terapii, może symbolizować nowy początek. Podobnie sprzedaż domu. To odcięcie się od przeszłości. Po powrocie postanawia zakończyć chorą grę, każe Eliasowi przestać rozmawiać z bratem, szykuje jeden posiłek itp. W scenie gdy nalewa napój tylko do jednej szklanki i mówi żeby Lucas sam poprosił o picie, wydaje mi się, że chce sprowokować syna, by zdał sobie sprawę z tego, że Lucas nie istnieje.
jeszcze bym rozważył inną ewentualność. mama poddała się operacji plastycznej ponieważ synek już ją wcześniej torturował i operacja była koniecznością.