Nie wiem, czy oglądałaś film ;) ale była taka scena, kiedy się "poznali" i kiedy tylko Romeo zobaczył Julię nic już dla niego nie istniało, bum - miłość od pierwszego wejrzenia. Przypadkiem było to, że zabił akurat jej chłopaka, ale rozmyślnie zabrał ze sobą resztki jego mózgu, żeby się o niej więcej dowiedzieć.

No nie jest to takie oczywiste jak to przedstawiasz. Bardzo możliwe, że po prostu naprawdę chciałby ją bliżej poznać...
Np. przez zjedzenie jej mózgu. ;)
Taki smakołyk nie do odparcia, który strasznie zaostrzył mu apetyt (bo patrzył się na nią zupełnie jak ja na czekoladę jak jestem mega głodna, a co jak co - to głodny był xD).

Dobra, skoro żeby to zobaczyć potrzebowałabyś "Ti Amo" jako podkład muzyczny do tej sceny, to podam kolejny argument:
zjadając mózg przejmuje się uczucia jego właściciela, ale przecież tylko na krótką chwilę, kiedy się ten mózg zjada i ogląda się wspomnienia ofiary. Gdyby tak nie było, to każde zombie byłoby zlepkiem dziesiątek osób, którym pożarło mózgi i nie byłyby już zombie tylko ludźmi z wielokrotną osobowością, a R cały czas był przecież sobą (pomijając fakt, że kiedyś tam stał się zombie ;) )

Tak, ale serduszko wtedy mu jeszcze nie pikało dosłownie i w przenośni.

Poza tym podkład był rewelacyjny "wcale za tobą nie tęsknię" (w charakterystycznym momencie - taki fajny, przewrotny humor) i "wysyłam ci (/wysyłasz mi? - już nie pamiętam, ale na jedno wychodzi) telepatyczną wiadomość jak telegram do twojej (/mojej?) duszy".

Właśnie to jest genialne w tym filmie, że nie jest wcale łopatologiczny, za to niesamowicie przekorny.
W związku z powyższym dalej obstaję przy swoim. :)

se, se, se, se...