Wczoraj byłam w kinie na przed premierze. Film mi się podobał. Dodam, że czekałam na niego dość sporo czasu. Bardzo podobała mi się gra Blake Lively i Harrisona Forda.
Zabrakło mi jedynie w scenariuszu jakiś scen ukazujących wielką miłość Adaline ( Jenny) i Ellisa.
Po obejrzeniu miałam wielką nadzieję, że Adaline będzie znowu z Williamem. Tak, z tym starym. Tam były, emocje uczucia, znacznie większe niż te, które pokazywał Ellis. A nie wiem, może załączyło mi się coś z ,,Pamiętnika?''.
Też mieliście takie uczucia?
Film średni,ewentualnie niezły.Nie ma w nim zbyt wielu zawiłości,jakiegoś wielkiego dramatu.Nie ma także jakiejś wielkiej miłości.
Choć muszę przyznać,że samotność i pewnego rodzaju obojętność Adaline na otaczający ją świat,dawała mi się odrobinę we znaki.
A najbardziej podobała mi się oczywiście sama Adaline! Retro Adaline!