Zamknięcie filmu "klamrą" z wypadkiem, wskutek którego ponownie zaczęła się starzeć, było naprawdę słabym pomysłem, to taki typowy "deus ex machina". Byłoby znacznie lepiej, gdyby Adaline pozostała taka, jaka była, i mimo to zdecydowała się taka zostać z Ellisem (bo taki rozwój sytuacji zapowiada scena tuż przed wypadkiem, kiedy dzwoni do córki) - mając tę świadomość, że on się będzie starzał, a ona nie, że on w końcu umrze i ona znowu zostanie sama - a jednak decydując się na takie życie. Wtedy skłonny byłbym uznać ten film nawet za bardzo dobry. A tak to wprowadzenie "cudownego" odwrócenia sytuacji bohaterki go popsuło.