Użycie narratora do przekazania widowni pewnych faktów z życia głównej bohaterki (np. super szybkie streszczenie jej małżeństwa) było uzasadnione, inaczej film był by zbyt długi. Ale na tym filmowcy powinni byli poprzestać
Tymczasem filmowcy czują potrzebę mówić wprost o rzeczach, które nie potrzebowały wyjaśnienia. Dosłowne wyjaśnienie zakończenia (dodam, że przesłodzonego), tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, jakie towarzyszyło mi od początku filmu: mają widza za b3bila :/
Historia miała wielki potencjał i bardziej pasowała na mini serial/ew. na 10 epizodów, pod warunkiem że nie było by to tak płytkie jak w filmie.
Na + muszę zaliczyć częściowo udaną kreację gł. bohaterki. Dystyngowana kobieta.