Jak ja czekałam na ten film! Ten zwiastun z Harisonem, intrygujący tytuł .... Wszystko to tworzyła aurę tajemniczości i aż mnie swędziało pod prawą łopatką, żeby film zobaczyć. Myślałam, że to będzie taki damski odpowiednik Benjamina Buttona. I faktycznie zaczyna się bajkowo, lekko surrealistycznie ..... Rozsiadam się w fotelu czekając na arcydzieło i .....rozczarowanie. Film nudny, nużący i cholernie przewidywalny. Właściwie to już przed połowa można wysnuć jak się zakończy.
Infantylny do bólu. Kobieta, która tak mocno cierpi, że się nie starzeje ;) Ba, nawet nie choruje! I to jest dramatem jej życia. Współczująca, wyrozumiała córka, która nie ma żadnych morderczych zapędów, w stosunku do matki, która wygląda jak jej wnuczka. Ja w takiej sytuacji bym miała ;)
I to banalne zakończenie .... Nie ma w tym filmie bajkowego klimatu, nie ma przygody, nie ma nic co przyciąga uwagę. Jest tylko przez cały film ta sama cierpiętnicza mina głównej bohaterki.
Ja się bardzo rozczarowałam