Generalnie dość słabo i przewidywalnie. Spory plus za pana Naharisa... tfu, znaczy się Michiela Huismana, bo było na czym oko zawiesić, ojjj tak ;)
A tak na poważnie, spoko obsada: zaczarowana Blake była cudnie piękna, a Harrison Ford - jak na mój gust - zajebiście zagrał swą rolę.
Niebrzydkie ujęcia, historia też niczego sobie (poza kilkoma małymi mankamentami). Film całkiem nieźle się zapowiadał, naprawdę żywiłam spore nadzieje, ale niestety jakoś w połowie zaczął mnie po prostu nudzić...
Trochę spieprzyli końcówkę tym happy endem, przez co, koniec końców, wyszło z tego takie niezbyt głębokie romansidło.
Wielka szkoda.