Wielka cisza

Die Große Stille
2005
7,3 3,1 tys. ocen
7,3 10 1 3112
6,5 4 krytyków
Wielka cisza
powrót do forum filmu Wielka cisza

Jak ocenić "Wielką ciszę"? Czy da się ją w ogóle ocenić? Czy nie chodzi tu przypadkiem o ocenę siebie, swojego wnętrza, a nie dokumentu Gröninga?

Ciężko mówić o "Wielkiej ciszy" jako o dziele filmowym. Obcowanie z tym dziełem wykracza poza "oglądanie filmu". Gröning nie zrobił prawie nic, żeby tak się stało. On po prostu wsadził kamerę za klasztorne mury i dał widzowi niezwykłą szansę na wniknięcie w tą rzeczywistość.
Moim zdaniem najbardziej niezwykłe w tym dokumencie (jak to słowo tutaj niesłychanie pasuje!) jest to, że widz przenosi się w rzeczywistość tak bardzo odległą, a jednocześnie tak bliską i normalną.
Życie, jakie wiodą ci zakonnicy poraża z jednej strony swoją innością (cały czas chodziła mi po głowie myśl: "Niesamowite, że ktoś, gdzieś żyje w ten sposób!"), a z drugiej totalną normalnością (przecież ci ludzie robią dokładnie to samo, co my: sprzątają, jedzą, pracują, bawią się).
Fenomenalne jest przeplatanie się tych dwóch rzeczywistości: sacrum i profanum, przy czym to drugie również rośnie do rangi uświęconej sfery życia.
Na końcu ślepy zakonnik wykłada jakby całą myśl tego filmu. Spostrzeżenia te, po ponad 2 godzinach w jego świecie wydają się nagle bardzo oczywiste. Chcąc, nie chcąc wnikamy w ten z początku absurdalny świat i poddajemy się rytmowi tamtego życia.

"Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść"
Świetną sprawą są też powtarzające się cyctaty z Pisma Św. Ten powyższy bardzo przypadł mi do gustu i świetnie moim zdaniem odzwierciela sens takiego życia. Wspomniany ślepy zakonnik mówi: "Tak niewiele trzeba zrobić". Chyba chodzi mu właśnie o to, żeby dać się uwieść. I nie chodzi tu od razu o całkowite odcięcie się od świata, czy wstąpienie do zakonu. Nie, nie. Ta treśc jest znacznie bardziej uniwersalna. Trzeba dać się uwieśc Bogu pośród codziennego zgiełku i szleństwa świata, który o Bogu zapomniał.
Obcowanie z rzeczywistością ukazaną w filmie daje szansę na wniknięcie w swoje wnętrze i ocenę włąsnej kondycji duchowej.

Jest tu kilka ujęć naprawdę zniewalających. Szczególnie ciekawe uczucie budziło się we mnie kiedy zakonnicy uśmiechając się do kamery stawali się jakby obecni na sali kinowej, tak jak my byliśmy obecni w ich celi.
I chociaż mój organizm przysnął sobie na scenie naprawiania buta, to nie ze względu na nudę, ale na zmęczenie (niewyspanie + seans o 21:00 zrobiły swoje). W chwilę potem jednak nastała jedna z najgenialniejszych scen, ukazująca zabawy na śniegu, która utrzymała mnie przy życiu do końca seansu.

Polecam wniknąć w "Wielką ciszę", bo jest to doświadczenie na prawdę wyjątkowe i owocne. Przy tym wszystkim nie raz można zachwycić się przepięknym obrazem, bo zdjęcia są cudowne.
Moim zdaniem udało się reżyserowi stworzyć to ,co sobie założył, czyli "160 minut klasztoru w człowieku". W pewym momencie punkt widzenia odwraca się i już nie my wnikamy w ową wielką ciszę, ale ona zaczyna w nas zamieszkiwać.
Warto.
Oceny nie będzie.

Slowik

Bardzo trafnie napisane.

Mnie również rozczuliły momenty, kiedy zakonnicy usmiechają się do kamery:) Nie sposób było, nie odwzajemnić tego uśmiechu. Wzruszający, pełen zadumy i zmuszający do refleksji dokument.

ocenił(a) film na 9
Slowik

Masz racje, nie sposób ocenić tego filmu.Mogę jednak ocenić Twoją recenzję.Jest na najwyższym poziomie.Daję Tobie 10/10.Mam po obejrzeniu identyczne odczucia.Pozdrawiam.