Wg mnie dodała do filmu powiewu świeżości; momentami oddawała 'brudny' i cięzki klimat(najlepszy moim zdaniem), podszytych fałszem zadymionych 'spelun' dla eleganckich bogaczy, momentami melancholijnej romantycznej znajomości, która jest tylko niewyraźnym odbiciem tej która już nie wróci, momentami wciągającego wiru 'imprezy (i wielu innych). Ogólnie ten, można powiedzieć ekscentryczny, nowoczesny charakter dodawał bardzo intensywnego smaku; bo wg mnie nie chodziło o jak najdokładniejsze oddanie obrazu minionych lat, a brzmienia samej historii, co właśnie dzięki tym melodiom wyszło im znakomicie.

Oj strasznie mi to popsuło przyjemność z oglądania filmu! Rapujący Jay-Z, hip-hopowe wstawki, beaty ze współczesnych dyskotek, przyspieszone migawki jak w teledyskach z MTV i inne wstawki dzisiejszej popkultury - te zabiegi to były ogromne zgrzyty, które uniemożliwiły mi wczucie się w atmosferę tamtych czasów!

Dla mnie to absurd z tą muzyką z lat ok. 2010-2012.Film się dzieje latach 20 ubiegłego wieku a tu takie coś, nie wiem co za oszołom, tworzył ścieżke dźwiękową do tego filmu.

Jestem właśnie w trakcie oglądania i przez muzykę mam wielka ochotę wyłączyć. Techno (trance?) w 1922 roku? Mam wrażenie jakbym oglądał amerykańską odpowiedź na Kac Wawa lub Wyjazd integracyjny.
Muzyka zepsuła cały klimat filmu, naprawdę nie dało się inaczej?
No chyba że to pastisz, ale wtedy gdzie jest Leslie Nielsen?

Jak to oglądałem, to na innym kanale leciał "Zenek". Jakbym przełączył, to męczyłbym się tak samo, ale przynajmniej oglądną film biograficzny o naszej Polskiej Narodowej Gwieździe ;P

Jak dla mnie muzyka pasowała idealnie i dodaje dużo do klimatu filmu. Wiadomo, że akcja dzieje się w innych czasach, ale jak już ktoś wspomniał muzyka pozwala poczuć dzikość tych imprez, nie to co przy jakimś jazzie. Poza tym imprezy były odzwierciedleniem wyobraźni Gatsby`ego, więc kto zabroni puścić wodze fantazji. Dla mnie muzyka na wielki plus.,