A mnie jakos ten film nie zachwycil. Typowa amerykanska opowiastka o tzw. spelnionym
american dream. Nieskomplikowany i przewidywalny do bolu. Nie przecze, bo historia piekna, a
zachowanie bohaterow nad wyraz szlachetne, ale nic poza tym... nic sie z niego nowego nie
dowiedzialam/nauczylam. Ameryka wypuscila juz setki tego rodzaju filmow.
A wiesz, kto jest w gronie ludzi, którym się ten film nie spodobał? Sam Michael Oher ;]
Nic, tak tylko stwierdzam że to zabawne, gdy bohater filmu czuje się nim urażony ;)
Aaaa, NIE spodobal :D Za szybko przeczytalam i myslalam, ze napisales SPODOBAL. Sorry :) Nie znam pobudek dla ktorych mu sie ten film nie spodobal, ale to dosc czesto spotykane u osob o ktorych nakrecono filmy biograficzne, np. John Nash i slynny "Beautiful Mind" - film genialny, jeden z moich ulubionych, ale nie zmienia to faktu, ze go podkoloryzowali. Tak czy inaczej, polecam, jezeli nie ogladales. Milego weekendu :)
Nie wiem czy można to nazwać "amerykańską opowiastką", skoro jest na faktach, choć oczywiście jest ona podkoloryzowana :D
Nie sposób się nie zgodzić, ale mimo wszystko oglądało się to o wiele lepiej niż inne "typowe amerykańskie opowiastki", być może dlatego że ta opowiastka była na faktach. Problem z amerykańskimi filmami jest taki że są amerykańskie:)..oni są już po prostu przesączeni swoją popkulturą, tego nie zmienimy. Dlatego chcąc pisać o minusach tego filmu musiał bym wymienić właśnie owy przesyt amerykańskiej popkultury w niemal każdej dziedzinie życia.
Wystawiam wysoką ocenę bo film mnie zaciekawił, pomimo tej skrajnej cukierkowości. Polecam oglądać europejskie, azjatyckie na przemian z amerykańskimi filmami. Wtedy te rzekome wady Wielkiego Mika tak nie rażą po oczach.