Ten słodko-pierdzący film, to bajeczka o bogatych, białych chrześcijanach, którzy przygarniają czarnego, bezdomnego chłopca do swojej rodziny. Oczywiście cała rodzina jest zachwycona: chłopczyk, dziewczyna, matka i ojciec - zero problemów, zero uprzedzeń. W dodatku bronią go przed "złymi" przyjaciółkami matki, za ich rasistowskie teksty. Generalnie cud, miód, malina.
Nie wiem, jak tak historia wyglądała naprawdę, ale nigdy nie jest idealnie.
A jak jest w rzeczywistości w tej cudownej Ameryce, to mamy okazję zobaczyć na przykładzie Michela Browna, Georga Floyda, Jacoba Blakea i tysięcy innych.
Prawdopodobnie teraz, jadąc swoim BMW X5, i widząc wieczorem, w deszczu czarnoskórego chłopaka, ta przykładna, chrześcijańska, biała rodzina wezwałaby "pały" by go usunęli z ich "dobrej" dzielnicy, ewentualnie lekko by go potraktowali zderzakiem.
Po godzinie tych bzdur wyłączyliśmy NF.