"Malarka Margaret Keane odnosi spektakularne sukcesy artystyczne. Kiedy wychodzi za Waltera Keane'a, mąż zaczyna przypisywać sobie jej osiągnięcia. " - nie wiem kto dopuszcza takie bzdury. Drugie zdanie ok, ale pierwsze nie ma nic wspólnego z tym filmem. Po pierwsze, nie nazywała się Keane, dopóki nie wyszła za Waltera. Nie odnosiła też sukcesów, ani przed ślubem ani po. Zanim nie wyszła za Waltera, nikt o niej nie słyszał. A potem również nikt o niej nie wiedział, bo Walter podawał się za autora obrazów.
Mi się film podobał, choć końcówka zmieniła się już nie co w komedię, mam na myśli rozprawę. Poza tym jak wpuściła te dwie kobiety do domu na hawajach to się roześmiałem, że to pierwsza osoba która wpuściła do domu jehowych.