Bo przecież wystarczy przytyć do roli, albo schudnąć, albo przywdziać fikuśny kostium i zaraz sypią się nominacje. Nawet w przypadku takiego beztalencia jak Frazer? Zobaczymy.
Faktycznie, zaspałem ;-)
Nie wiem czemu, zdawało mi się, że to film z tego roku, więc wyjaśni się dopiero w przyszłym, a o tegorocznych nominacjach czytałem na tyle dawno, że zapomniałem. Jak to się nazywa, to co ja mam....
No tak, to teraz mój profetyzm się nie liczy, bo pewnie o tym wiedziałem, tylko zapomniałem. Niech to...
Ale to naprawdę okropne. Można być fatalnym aktorem, grającym w samych kretyńskich filmidłach, a potem nagle dać się wbić w jakiś kostium, którego nałożenie zajmuje cztery godziny i cyk, nagle Oscar. Muszę obejrzeć, może jednak zagrał genialnie? Toż by to było zaskoczenie. No, ale cóż, nie takie rzeczy się zdarzały, nawet Sandlerowi zdarzyła się świetna rola w "Diamentach". Czekam na oscarową rolę Willa Ferrella...