Król wydmuszki powraca! W wielkim stylu. Trylogia pustoty uzupełniona: Noe, Mother i Wieloryb. To już nie jest intelektualna mielizna, jak np. u Paulo Coehlo. To już pokaz głupoty. Uwe Boll może czuć się zagrożony na swojej pozycji lidera. Podkreślić należy kwadratowo-drewniane aktorstwo, które wpisuje się idealnie w tego potworka.