Widziałem podczas Nowych Horyzontów. Nudny i - co gorsza - zupełnie pozbawiony sensu.
Dziewczyna nie znajduje oparcia w Bogu, więc znajduje je w Allahu. To, co robi potem,
wynika... No właśnie - z czego? Z tego, że jej w klasztorze nie chcieli? Zbyt pobieżnie
zarysowano tą postać, zbyt mało uwagi poświęcono przyczynom jej przemiany, w związku z
czym jej zachowanie jest pozbawione sensu. Niestety - choć temat interesujący, to
wykonanie zawiodło.
Film nie jest pozbawiony sensu, tylko temat jest tak szeroki i głęboki, że trzeba by zrobić 7 godzinną epopeję w stylu Beli Tarra :) WIęc z konieczności Dumont pokazał, co się dzieje, jak ktoś za szybko chce "złapać Boga za nogi". Dziewczyna ma dobre chęci, ale nie znajduje właściwej pomocy ani w zakonie, ani oparcia od rodziców (sami raczej nie są wierzący), więc idzie na skróty - i wpada w ręce inteligentnego fanatyka, który ma jednak dla niej sporo czasu... Gdyby sama dała sobie trochę więcej czasu i Bogu szansę na odpowiedź.... Co nagle to po diable, naprawdę trafne przysłowie :)
[SPOILER]
Dziewczyna studiuje teologię, poza tym na pewno nie wydalili jej z klasztoru po dwóch dniach, więc moim zdaniem powinna mieć większą wiedzę, tymczasem mam wrażenie, że jest zupełnie zagubiona w swojej wierze. Nie wie nawet na czym dokładnie wiara polega i trochę się przez to męczy/cierpi. Mimo to ma swoje poglądy, wydaje się spokojną, wrażliwą osobą, która chciałaby miłości, sprawiedliwości, pokoju, dlatego dziwię się bardzo, że tak szybko przyjęła muzułmańskie, mniej pokojowe, poglądy.
Zgadzam się z założycielem tematu - treść jest, ale film niestety nudny. A szkoda!
Zakończenie jest bardzo smutne, bo mężczyzna ratuje jej życie, ktoś napisał, że w tym momencie objawił się Bóg, ale ona tego nie zinterpretuje w taki sposób. Pozostaje więc poczucie opuszczenia przez Boga i więzienie?
Gdyby się odrobinę wysiliła i poszukała, znalazłaby jedną z licznych, tętniących żywą wiarą i dynamicznych wspólnot młodych katolików świeckich, ale Dumont chyba chciał pokazać coś innego: dynamizm i postępującą islamizację europy, z którą nie radzą sobie nie tylko Francuzi.
Korekta: wątek islamizacji, choć ważny, jest jednak drugorzędny. Istotny dramat dziewczyny polega na fakcie, że doświadczywszy duchowego przebudzenia i zachwytu nad Miłością Boga, opacznie rozumie duchowość "samoofiarowania". Rozczytana w pismach średniowiecznej mistyczki holenderskiej Hadewijch, chce jak najszybciej "umrzeć z miłości do Boga", ale nie rozumie właściwego sensu "mistyki śmierci" w duchowości katolickiej. Szkoda, że siostry zakonne nie wprowadziły jej głębiej w temat, ale chyba w swojej przesadnej emocjonalności i tak by ich nie posłuchała...
W swoim źle ukierunkowanym radykaliźmie skłania się do wspólnoty islamskich ekstremistów, bo tam wreszcie może zrealizować swoją "pasję" i "poświęcenie"...
Dumont świetnie pokazał, że niewłaściwe rozumienie religii (zarówno katolickiej jak islamskiej) nieuchronnie prowadzi do niebezpiecznych ekstremizmów. Ale to nie katolicyzm czy islam jest winny. Winni są ci, którzy nie rozumiejąc obu tych religii, popadają w sekciarstwo i ekstremizm. Dobre chęci nie wystarczą bez głębszej znajomości wiary, bo podobno "dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło"...
Zawsze możesz przedstawić swoje, mniej naiwne.. Co więcej, żeby nie czytać komentarzy innych i się nie smucić, możesz nawet zakładać nowe wątki.. Pozdrawiam :)
A ja myślę, że się odnalazła właśnie w tym momencie dostrzegła w drugiej osobie Boga kiedy została uratowana. Poza tym ona pożądała Boga, a teraz ma okazję spełnić to fizycznie zauważając znajdującego się obok niej mężczyznę.
Zgadzam się- temat jest tak (dla mnie przynajmniej) pasjonujący i można go było pokazać na wiele sposobów,a ten był chyba najgorszy możliwy. Można było umrzeć z nudów, wytrzymałam tylko dlatego,ze cały czas miałam nadzieję,ze coś się w końcu zdarzy!!!
to znaczy uważam, że temat jest świetny, ale i gra aktorska i cała reszta to właściwie drewno...