kiedy nie ma się czego bać. Film nie posiada strasznych scen rodem ze standardowych horrorów. Jak dla mnie, w jego przypadku, jest to wielkim plusem, ponieważ cała groza została oddana przez klimat. Ciężka, zimowa pora roku, mroczna sceneria plus "tamtejsza" jakość nagrania powoduje odczucie lekkiego strachu i napięcia, który trzyma prawie przez całe 90 minut. Polski horror to dość rzadki obraz w naszej kinematografii, dlatego powinna być to pozycja obowiązkowa dla osób chcących się przekonać, że radziliśmy sobie w tej kategorii. "Radziliśmy", bowiem to co obecnie jest kręcone i hucznie nazywane horrorem pozostawia wiele do życzenia.