Od filmu po takiej obsadzie (Benicio Del Toro, Emily Blunt, Anthony Hopkins czy Hugo Weaving) można spodziewać się naprawdę wiele. I wydawało mi się, że w filmie o wilkołaku, którego akcja dzieje się w XIXw zagrają naprawdę dobrze. Ale niestety zawiodłem się i to mocno... Głównym mankamentem filmu był chyba temat, bo kto w dzisiejszych czasach wystraszy się tak oklepanego straszydła jak wilkołak? Moim zdaniem autorzy lepiej zrobiliby gdyby nie starali się zrobić horroru tylko może dramat? W takim przypadku na pewno niemożna byłoby odmówić im oryginalności. Ale tak się nie stało i otrzymaliśmy słaby film. Jak już wcześniej pisałem bardzo niestraszny oraz bardzo często przynudzający. Nawet taka obsada nie potrafiła się odnaleźć i zagrali nudno i bezbarwnie (np. taki Del Toro przez cały film gra dosłownie jedną miną, z czasem robiło się to śmieszne). Jedyna rzecz, które mnie się spodobała to realizacja czyli kostiumy, charakteryzacja i klimat (który znikł w momencie gdy akcja przeniosła się do Londynu, wtedy zrobiło się naprawdę śmiesznie). Ogólnie wyszedł słaby film - 3,5/10.