Po obejrzeniu filmu nasunęły mi się następnujące spostrzeżenia: film jakby stworzony na siłę, pod presją czasu, fabuła znana każdemu, maksymalnie przewidywalna. Kolejna próba(tym razem marna) przedstawienia historii Wilkołaka, niczym mnie nie zaskoczyła. Mam wrażenie, że twórcy filmu celowo spieszyli się z realizacją tego projektu, by zdążyć wpasować się w moment ogólnej fascynacji serią Zmierzch. Jeśli ktoś obejrzał film o wampirze to jest duża szansa, że będzie również chciał obejrzeć film o wilkołaku. Oczywiście warto zwrócić uwagę na jak zwykle świetną kreację Anthony Hopkinsa, ale w tym filmie jego talent chyba się troszeczkę zmarnował. Zwróciłam także uwagę na mroczny klimat wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii, który był tłem dla tego filmu. Za to należy się plus. No i minus za unhappy end. Na pewno był jakiś inny sposób, żeby go uratować, ale przy tym nie pozbawiając go życia. Happy end zapewne by mnie zakoczył.
Mnie także ten film niczym specjalnym nie zaskoczył,ale jednak uważam,że dobrze,że zakończyło się unhappy end'em,bo mam już dość romantycznych,pięknych zakończeń,mnie się akurat zakończenie podobało,bo np. detektyw scotlandyardu,który był stereotypowym stróżem prawa sam na koniec stał się bestią,takie pokazanie,że od prawego człowieka do bestii nie jest tak daleko.Zgadzam się,że za mroczny klimat i świetną scenografie XIX-sto wiecznego Londynu należy się plus,dlatego jest 7/10 a nie mniej :)
I właśnie dlatego, że detektyw Scotlandyardu stał się bestią, możemy spodziewać się Wilkołaka II, a potem III i IV itd. Tak jak z Piły zrobił się tasiemiec.
Oby nie:),myśle,że aż takim zainteresowaniem się ten film nie cieszył to pewnie nie bedzie się im opłacać kręcić kolejnych części,chociaż kto wie.
Akurat historia Wilkołaka jest znana każdemu! A jeśli masz potrzebę poflugania to zmień portal, bo chyba źle trafiłeś.
I tak tu mozna wyrazić swoje zdanie. Strach coś napisać, bo zaraz znajdzie się jakiś "mądry", który bez przyczyny obrzuci cię obelgami. Brak słów.