Udało mi się już zobaczyć ten film i uważam, że jest bardzo fajny. Tryska humorem na prawo i lewo. Dodatkowo jeszcze przyjemna w odbioerze obsada. Nic dodać nic ująć. Przede wszystkim obejrzałam go ze względu na Matthew Lillarda. Bardzo go lubię:) Ale całościowo jest świetny.
Polscy dystrybutorzy znani są z tego, że czasem, z zależności od tego jakie misie widzą, nadają filmom dziwne nazwy. Ciekawe co zrobią z tym... Mam tylko nadzieję, że wiedzą że jest to część idiomu "Halfway up shitcreek without a paddle", co na polski można przetłumaczyć jako: "Kompletnie przesrane" (excuse my French)...
więcejCzysta rozrywka. Jak słyszę z radia "Culture Club - Do You really Want To Hurt Me?", a słyszę ostatnio codziennie, to mi od razu się przypomina ta piękna komedia :)))
...troszkę sie zawiodłem, opis mnie przekonał aby obejrzeć i niepotrzebnie :((, przeklenstw w nim nie ma więc go polecam dla młodych kinomaniaków.
Można sie pośmiać i zdziwić czasami :P Polecam wszystkim, dobrze ogląda sie w towarzystwie znajomych, większa polewka jest :-)
Nawt przyjemna komedyjka, pośmiałem się troche i odstresowałem. Dobrze dobrana obsada i ciekawy filmik. Polecam na długie zimowe wieczory.
Do obejrzenia w telewizji przy niedzielnym obiedzie. Schematyczne jak dziesiątki takich komedii (np. złoto dla zuchwałych) bez szału. Przewidywalny do bólu.
Nie jestem szczególnie wymagającym widzem, więc sobie ten film obejrzałem sądząc, że uświadczę trochę przyziemnej rozrywki. Niestetyż film jest z deka nudnawy momentami, czasami jest śmiesznie, ale nie za bardzo. Ogólnie film jest zrobiony w typie nudnawego filmu familijnego.
Da się obejrzeć, ale za bardzo nie śmieszy...
zanim obejrzysz. Pierwszy post a jaki bolesny dla obu stron. Nic ciekawego. Może ciupkę, ale nawet nie może być uważany za lekki i przyjemny bo nie jest przyjemny, skoro się nerwisz i już. Troszkę celowego absurdu, czasami śmiesznego, fakt. Zatem 4 ze względów podróżniczych. Nowa Zelandia.Tak. free Willy.