Długo, o wiele za długo czekałem na film z takimi perełkami. To już nie aktorstwo, to już wirtuozeria. Scenariusz banalnie prosty, przesłanie jasne. Film skończony, dopięty na ostatni guziczek. Przypomina stare dobre czasy kina amerykańskiego z lat 70-tych. Matthew McConaughey awansował u mnie już kilka filmów temu, ale to co zrobił tu konkretnie zostanie mu zapamiętane na zawsze. A ja? Ja na klęczkach i bezkrytycznie napiszę to raz: Jared Leto zrobił to, co Pani Blanchett u Allena - zjadł film. Jest wielki! Rozwalił mnie na drobne kawałeczki. Kto tego filmu nie zobaczy, ten...[możecie sobie dopisać].