Odradzam sugerowanie się oceną filmu szczególnie osobom których nie boli głowa od jej używania.
Ta produkcja zmusza czasami do myślenia i nie traktuje widza jak tłuka któremu dosłownie wszystko trzeba wyjaśniać. Pozostawione zostało pole do własnej interpretacji.
Vivarium ma w sobie coś zatrważającego, lecz nie ma to nic wspólnego z horrorem w którym kolejny niepowstrzymany morderca robi teksańską masakrę piłą mechaniczną.
Tutaj przerażać może bardziej uczucie dyskomfortu, surrealizm i tajemnica.
Bliżej tutaj jednak do Edwarda Nożycorękiego niż Annabelle.
Polecam wszystkim, którzy szukają nietuzinkowej historii, niekoniecznie realistycznej za to zostawiającej widza z przemyśleniami również długo po seansie!