Przez sam fakt, iż jest to found footage, obraz ten od razu wiele traci, bo ileż można w ten sposób robionych produkcji oglądać. Ale z drugiej strony na tle innych filmów kręconych z ręki ten choć odrobinę wyróżnia się oryginalnością i taka forma jest w jego przypadku uzasadniona.
"Wizyta" posiada co prawda sporo głupot, jak choćby ta podstawowa i największa - wysłanie przez matkę dzieci do dziadków, których te nigdy wcześniej nie widziały, a ona sama była z nimi od piętnastu lat skłócona, ale można na nie przymknąć oko i po prostu cieszyć się oglądaniem filmu, w którym sceny pozornie śmieszne i absurdalne wywołują u widza napięcie niemalże przez cały czas jego trwania.
Dlaczego napisałem, że reżyser wraca tym filmem do formy? Bo najzwyczajniej w świecie mnie zaskoczył, co prawda nie aż tak jak w "Szóstym zmyśle" (bo coś takiego chyba ciężko będzie mu powtórzyć), "Osadzie", czy "Niezniszczalnym", niemniej jednak wykazał się tu dużą błyskotliwością. Pomimo kilku słabych filmów w dorobku będę bronił tego gościa, bo mimo wszystko ma on głowę do fajnych pomysłów i zna się na reżyserce.
Plus za Katy Perry ;)