Mało kto spodziewał się po tym filmie wiele. M. Night Shyamalan wymierzył jednak wszystkim, którzy w niego wątpili pstryczka w nos. Jego „Wizyta” nie tylko wyłamuje się ze stereotypu miernie skleconego horroru typu found footage, ale też okazuje się dziełem technicznie nienagannym. Zdjęcia nakręcone zostały „z ręki”, lecz nie od ręki: precyzyjnie wykadrowany i nasycony realizmem obraz oddala „Wizytę” o lata świetlne od takich niewypałów, jak „Re-Kill” czy „Tape 407”. Nade wszystko uwagę zwraca jednak zaskakujący scenariusz autorstwa samego reżysera, w standardowym mu stylu nieprzewidywalny, lecz także – co warto odnotować – nienużący i stawiający wyraźny akcent na przeżyciach wewnętrznych bohaterów. Nazwijmy jeszcze „Wizytę” – całkiem należycie – horrorem absolutnie przerażającym, a w rezultacie otrzymamy najlepszy film Shyamalana od czasu „Osady”.
hisnameisdeath . wordpress . com/2015/12/28/filmowe-podsumowanie-2015-roku-25-najlepszych-horrorow-cz-1 (spacje!)