Przed obejrzeniem nie zwróciłem uwagi, kto to wyreżyserował. na filmie nieźle się śmiałem kilka razy. na przykład na scenie, jak dzieciak parodiował "babcię" biegającą z założonymi rękoma czy scenę z pieluchą. Beka do potęgi :) Moze to jakis eksperyment Shyamalana?
Bo ciężko mi uwierzyć, że autor rewelacyjnych Znaków czy naprawde fajnej baśni "Ostatni Władca Wiatru", nakręcił tę "wizytę" na serio.