Nie za często się tutaj wypowiadam. Ostatni raz 6 lat temu. Więc słuchajcie uważnie bo nie będę powtarzał. Jestem świeżo po obejrzeniu. Otóż czy film to horror czy inne coś jest ważne by z grubsza wiedzieć kiedy się decydujemy obejrzeć. Ale się nie czepiajmy, że film odbiega od systemu szufladkowania. Nie spodobał się? Trudno, ryzyko oglądacza. Mi się spodobał, bo inny. Mimo, że nie jestem fanem filmów „robionych komórką”. Po części ten film taki jest. Wracając do treści to jest to film o miłości choć nie mieści się w szufladzie komedii romantycznej. Zupełnie. Główna myśl zaserwowana jest nietypowo by uniknąć banału, by wytrącić z marazmu potencjalnego wchłaniacza filmów. Nie wiem czy to akurat Shyamalan miał na myśli, ale za to ja mam. Dziadkowie to tło. Różnica między normalnością za dnia i dziwactwem po nocach przejaskrawiona. Bo ciekawiej. Bo bardziej widać różnice. Mamy swoje tajemnice i dziwactwa których się wstydzimy. Ale inni też mają i to jakie. Potrzebujemy miłości, rodziny, a zamiast tego z błahych powodów które w naszym odczuciu są traumatyczne, ah teraz to takie modne słowo, niszczymy wszystko, niedoceniamy. Wszystko co się wydarzyło w tym filmie było z powodu miłości lub jej braku. A oprócz przesłania dostajemy spory kawał rozrywki na dobrym poziomie. Daje 8.