Problemem II Rzeczpospolitej była jakość administracji na Kresach - z Wołynia w 1915 Rosjanie swoją ewakuowali. Jeden z wojewodów II Rzeczpospolitej mawiał o swoich urzędnikach: „Dusze niezłodziejskie są rzadsze niż cielęta o dwóch głowach”. Państwo ściągało urzędników z Polski centralnej dla polepszenia sytuacji, budowało dla nowych urzędników mieszkania.
Moja interpretacja - punk widzenia państwa nie był narodowościowy, bardziej preferowało nowych a nie starych mieszkańców kresów niezależnie od tego, czy ci ostatni to Polacy, czy Ukraińcy. Od strony narodowościowej widzieli to Ukraińcy. Scenariusz filmu jest oparty na ukraińskim, narodowościowym widzeniu sytuacji, który dominował od scen początkowych filmu. Na Wołyniu nie było szans na utworzenie zgodnego samorządu miejscowych, bo państwo widziało w nich dusze złodziejskie a oni nie mieli wśród swoich wystarczającej ilości ludzi, którzy by duszami niezłodziejskimi nie byli. Na koniec UPA wystąpiła przeciw miejscowym Polakom, co było niemądre, a miejscowi Polacy zostali pozostawieni sami sobie z lekkim wsparciem ze strony administracji niemieckiej i ze strony AK.
„Wikipedia” pokazując wszystkich wojewodów wołyńskich tylko jednego wskazuje jako urodzonego na Wołyniu (był tylko pełniącym obowiązki wojewody przez pięć miesięcy). Reszta importowana. Ostatni wojewoda to warszawiak.
Poczytaj sobie o wojewodzie Józewskim i jego polityce proukraińskiej na Wołyniu. A był tam wojewodą przez lat 10.
Skrajni nacjonaliści przed wojną mieli podobne poparcie wśród ludności ukraińskiej jak dzisiaj ekstremiści wśród ludności muzułmańskiej zachodniej Europy. Wegetowali dzięki pieniądzom niemieckim i litewskim, i co pewien czas organizowali akcje terrorystyczne. Sytuacja uległa zmianie po upadku Polski. Najpierw Sowieci wyaresztowali Ukraińców aktywnych politycznie w partiach ugodowych - partie te były jawne, więc to było proste. Taki sam los spotkał wielu duchownych. Potem przyszli Niemcy którzy ekstremistom z OUN powierzyli administrację terenową i organizowaną policję ukraińską. Ta właśnie policja wymordowała Żydów w 1941-42, a potem, wiosną 1943r. na wezwanie OUN masowo zdezerterowała i stała się podstawą nowotworzonej UPA. Jak patrzy się na kadry UPA, to nie dziwi, że hasło oczyszczenia z Polaków Wołynia, potraktowali jako wezwanie do wymordowania Polaków. Dziwi tylko okrucieństwo, bo Żydów Niemcy po prostu zabijali.
Józefski nie był miejscowy. Miał jakiś związek z miejscowymi, kogoś preferował, kogoś nie. No i co z tego? Ale żaden Polak z Wołynia nie był wojewodą wołyńskim! Żaden wołyński Ukrainiec też nie. Miejscowi nie mieli narzędzia (administracja) do ustanowienia reguł współistnienia. II Rzeczpospolita miejscowych uważała za „dusze złodziejskie” - korupcja. Na całe rosyjskie kresy ściągnięto ok. 900 urzędników z centralnej Polski, niech z tego 200 przypadnie na województwo wołyńskie - miejscowi mogli nie mieć dla siebie miejsca w urzędach w stolicy województwa. Narodowość miejscowych nie ma tu żadnego znaczenia.
Reszta Twojego wywodu zniechęca mnie do dalszej wymiany poglądów - co mnie obchodzą jakieś ukraińskie bandy i motywacja ich działalności i co to Ciebie obchodzi? Takie zainteresowanie to dla mnie dewiacja.
Nie wiem co starasz się udowodnić. Przeczytałeś jaką oderwaną tezę i na niej budujesz całą piramidę. Bez sensu. Akurat na Wołyniu stosunki polsko-ukraińskie były bardzo poprawne, właśnie dzięki wojewodzie Józewskiemu, który pełnił swój urząd w . 1928-38. Za jego czasów bardzo się rozwinęło szkolnictwo ukraińskie i było wielu Ukraińców w otoczeniu wojewody. Nie uważam też, aby administracja polska w okresie międzywojennym była gorsza od carskiej, ani też późniejszej (1939-41) sowieckiej.
Przecież wyrażam się jasno - rzeczywistość była taka, że Rzeczpospolita budowała się na Wołyniu ludźmi spoza Wołynia. Całe szczęście, ci spoza Wołynia byli Polakami z Wadowic, itp, a nie byli Rosjanami, Niemcami czy Słowakami. Eksperyment ukraiński Józewskiego być może się nie udał, bo ten ściągnął do władzy „dusze złodziejskie”.
To po prostu gołosłowna teza bez pokrycia. Zresztą, ponowię pytanie, czy Twoim zdaniem na Wołyniu było gorzej, niż w czasach carskich, czy późniejszych sowieckich? Za każdym razem rządzili tam obcy.
Ale z Ciebie nierozumny człeczyna.
Wracając do filmu - prezentuje on trzy grupy: miejscowi Polacy, miejscowi Ukraińcy, podżegacze ukraińscy ze Lwowa, czy innego dużego miasta. Ci ostatni gadali coś o niesprawiedliwości władz polskich wobec Ukraińców.
Nie było w filmie reprezentantów tych władz i nie było w filmie poglądów władzy państwowej na Wołyń.
A poglądy te nie były wcale antyukraińskie.
Dziennikarze „Rzeczpospolitej” wygrzebali, że przyjezdni urzędnicy w Wilnie nakazali zmianę uprzęży na małopolską, bo tutejsza duha przy wozie kojarzy im się z Rosją. Czy zmiana uprzęży była antylitewska? Oczywiście nie, bo w wileńskim przeważali Polacy. Polak, Białorusin, Ukrainiec, wszystko jedno, byli z kresów i miel się dostosować do polskości wypracowanej na zachodzie. Ukraińcom to nie pasowało? Ich sprawa. Dziś mają swoje skorumpowane państwo, gdzie każda władza to „dusze złodziejskie” Wymyślali swoje fantasmagorie, jacyś Józefscy te fantasmagorie wspierali, o czym warto zapomnieć.
Jeszcze raz: przeczytałeś czyj odosobniony komentarz i trzymasz się jego jak pijany płotu. Tak jakbyś nie rozumiał, że na Wołyniu KAŻDA władza przychodziła wcześniej i później z zewnątrz. Polacy niczym sie tu nie odróżniali. Nadto mam wrażenie, że filmu nie oglądałeś, a się wypowiadasz. Na filmie byli przedstawiciele władzy państwowej: sołtys i policjant.
Ale z CiebIe niedouczony człeczyna - sołtys nie był urzędnikiem państwowym, nie pobierał pensji, żył z tego, co mu własne gospodarstwo dało. Skąd się wziął na weselu stójkowy? On tylko pilnował porządku a nie zarządzał wioską. Decyzje na które narzekali ukraińscy podżegacze zapadały na innym szczeblu niż wioska i powiat, one zapadały wyżej, gdzie niekoniecznie dostrzegano ukraińskość mieszkańców.
Film zgrabnie to ominął, pozostawił podżegaczy, ich popleczników i ich ofiary. Wpasował się w widzenie tego, co było na Wołyniu jako konfliktu polsko-ukraińskiego. Równie dobrze można było pokazać te wydarzenia jako zderzenie głupoty politycznej z polityczną biernością. Był za to pokazany serwilizm miejscowych Ukraińców wobec nowych po roku 1939 władców. Kto wie, może i byli tacy usłużni wobec polskiej władzy przed 1939.
I zostaw te swoje społeczne dywagacje i zajmowanie się Ukraińcami, Józefskim. To nic nie ma wspólnego z „Wołyniem”. Film odrzucił chęć powiedzenia prawdy o kresach. Był historią ludzi wrzuconych w niezrozumiały dla nich świat wymyślony przez głupich podżegaczy.
Czyżbyś sugerował, że pozostawienie spraw wołyńskich w rękach lokalnych sprawiłoby, że byłoby tam cokolwiek lepiej??? Czyli zamiast wykształconych urzędników z Galicji powinni tam pracować niepiśmienni chłopi od pługa??? Bo taki był tam lokalny poziom. Miejscowi nawet nie potrafili pisać po polsku i ukraińsku, bo przed 1918r. w szkołach uczono wyłącznie rosyjskiego. Twoim zdaniem tacy miejscowi by nie brali w ogóle łapówek?
Zresztą, problemy na Wołyniu nie miały źródeł lokalnych tylko zewnętrzne - terroryzm OUN i związane z tym represje polskie.
Reasumując przeczytałeś gdzieś jedno zdanie i trzymasz się go jak pijany płotu.
Przyznam szczerze, że nie jestem uczciwy w tej wymianie zdań. Już w pierwszej mojej odpowiedzi zasugerowałem, że uważam Cię za dewianta. Potem pisałem, bo byłem ciekaw, gdzie jest granica Twojej dewiacji. I okazało się, że nie ma. Na ekrany wchodzi film „Jestem mordercą”, pewno o Tobie.