Nie idzie o aktorstwo młodej P. Michaliny, ale o scenariusz.
Nieciekawie napisana rola zagrana przez aktorkę, która lepszej roli nie uźwignęłaby. Dlatego powiem, że Michalina Łabacz - Zosia Głowacka były w sam raz na to, czego Smarzowski od nich chciał - miały być, wypełniać ekran ładną twarzą i przemiłym uśmiechem. Gdyby twórca filmu chciał inaczej, to zrobiłby Marię Sobocińską - Helenę Głowacką główną bohaterką filmu - rola bardziej rozwojowa.
Czyli - w tym szaleństwie jest metoda.