Szedłem na film z zaciekawieniem i ekscytacją. Wyszedłem z kina z mieszanymi uczuciami.
Film raczy nas historią młodej dziewczyny zakochanej w młodym, pięknym lecz biednym chłopaku, której to rodzice każą wyjść za bogatego wdowca. W tle rozkręca się druga wojna światowa i konflikty polsko-ukraińskie które dopiero pod koniec filmu przybierają na sile.
Sama historia głównej bohaterki jest w miarę ciekawa choć chwilami trochę nuży.
Film moim zdaniem powinien trochę bardziej się skupiać na samym konflikcie i zbrodni Wołyńskiej.
Sądziłem że wybór Smarzowskiego na reżysera tego filmu będzie dobrym wyborem, ponieważ ten reżyser nie boi się trudnych tematów i przestawia prawdę taką jaką była w rzeczywistości.
Jednakże moim zdaniem był to zły wybór ponieważ sama zbrodnia została zbytnio "osłodzona".
Czytałem wiele dokumentów o tym co się tam działo i to co widzimy w filmie to tylko ułamek tego co tam się naprawdę działo.
A działo się wiele - gwałty, wbijanie kołków w kobiece narządy rozrodcze, nabijanie na pale, wbijanie niemowląt na sztachety od płotu, rozpoławianie ludzi piłami... Można by tu wymieniać i wymieniać rzeczy które Smarzowski pominął.
Wg mnie film powinien zostać wydany w dwóch wersjach - takiej jaką dostaliśmy w kategorii 16+, oraz taką która brutalnością mogła by konkurować z najlepszymi filmami gatunku gore/snuff z kategorią wiekową 21+.
Z tej strony filmu czuję naprawdę wielki niedosyt. Liczyłem na coś o wiele bardziej brutalnego niż pokazanie trupów i paru śmierci typu rozerwanie na pół poprzez przywiązanie do koni rąk i nóg i puszczenie koni w galop ;)
Smarzowski za takie a nie inne przedstawienie zbrodni dostaje u mnie minusa tak wielkiego jak z ziemi na księżyc i z powrotem ;)
Pomijając ugrzecznienie wydarzeń Wołyńskich, w filmie widać wiele scen które Smarzowski uwielbia powtarzać w swoich filmach - mam tu na myśli chociażby scenę zamykającą film o przejściu przez granicę - w jednym ujęciu główna bohaterka przechodzi na własnych nogach przez most graniczny, a w drugim ujęciu jest wieziona na wozie konnym (przepraszam ale nie wiem jak się to fachowo nazywa). Ta scena od razu mi się wydała podobna do sceny zamykającej Miasto 44. W "Mieście" mamy głównego bohatera płynącego na wyspę na Wiśle na której spotyka swoją wcześniej odrzuconą ukochaną. Następnie w innym ujęciu siedzi sam, bo jak wiadomo ta bohaterka została wcześniej (jak można przypuszczać po wysłanym przez tego Niemca całusie) zgwałcona i zamordowana, więc nie mogła być na tej wyspie bo była tylko halucynacją głównego bohatera lub duchem.
Ogólnie film mógłbym ocenić dwojako - biorąc pod uwagę oczekiwania wobec filmu jak i nie biorąc pod uwagę oczekiwań.
Oceniając wg oczekiwań film ten zdobyłby 2=/10 a i tak byłaby to ocena naciągana. Dlaczego tak? Ponieważ kręcąc film o zbrodni powinno się w nim ją pokazać taką jaką była naprawdę a nie przedstawiając najłagodniejsze jej oblicze pomijając wiele sposobów morderstw w jakie zostali zamordowani Polacy na Wołyniu.
Może i byłby to film dla bardzo dorosłych ludzi z żołądkiem ze stali, ale zamiast pokazywać przez chyba 1,5h filmu słodko-gorzko-pierdzącą historię jakieś dziewczyny (ciekawe tak wogóle czy taka osoba istniała i jest to jej historia pokazana, czy też była ona tylko wymysłem reżysera), to lepiej by było jakby pokazali ludziom co tam się naprawdę działo w czasie tej rzezi :)
Jeśli miałbym pominąć wyżej wymienione oczekiwania wobec filmu to dałbym 6/10 bo mimo wszystko mimo nudniejszych momentów filmu, jest to całkiem dobry film naprawdę wart obejrzenia :)
Kończąc ten już chyba esej na temat tego filmu chciałbym "podziękować" tym użytkownikom którzy pisali że film jest mocny itp bo dzięki wam miałem wielki zawód po obejrzeniu tego filmu. C##j w@m w d##e :P
Napisałeś: "Sądziłem że wybór Smarzowskiego na reżysera tego filmu będzie dobrym wyborem, ponieważ ten reżyser nie boi się trudnych tematów i przestawia prawdę taką jaką była w rzeczywistości.
Jednakże moim zdaniem był to zły wybór ponieważ sama zbrodnia została zbytnio "osłodzona"."
Otóż Smarzowskiego nikt nie wybrał. Sam się podjął tego tematu, którego nikt inny nie chciał się podjąć przez ostatnie 25 lat. Śmiem przypuszczać, że gdyby nie Smarzowski to film o rzezi wołyńskiej nie powstałby nigdy. Za bardzo osłodzony? Chyba tylko zdaniem Twoim i wąskiej grupy widzów. Dla ogółu jest on i tak na granicy wytrzymałości. Zresztą, pomimo tego osłodzenia i tak Smarzowski miał ogromne kłopoty tak z zebraniem pieniędzy,i aktorami z Ukrainy i krytyką filmową. A ta zawsze przekłada się na publiczność i wpływy do kasy. Nawet w tej wersji Smarzowski dostał żółtą kartkę na festiwalu w Gdyni. Reasumując, stawianie na ostrzejszy film oznaczałoby brak jakiegokolwiek. Zresztą, Smarzowski przetarł pewien szlak. Nie ma przeszkód, aby tuzin innych reżyserów podjęło temat zbrodni na Kresach. Zobaczymy, ilu z nich zajmie się tym i ilu spełni Twoje postulaty.
Szukasz mocnuch wrazen to wypier..na ukraine tam trwa wojna, powalczysz sobie i du.a ci zmieknie twardzielu:)
To nie jest tani film gore a hołd dla zapomnianych przez polityków i dużo ludzi kresowian.
Film miał pokazać powstawanie zła w człowieku, dla mnie najmocniejsze sceny to nie przemoc w tym filmie ale symboliczne gdzie jest pogrzeb polski czy święcenia kos, noży i innych rzeczy przez popa.
Chcesz wrażeń to jest jedna strona gdzie są zdjęcia z Syrii czy dombasu, a nie do kina na film z popkornem patrzeć na film tylko ze względu , ale ciekawe jak pokażą jak mordowali "
Jeżeli chcesz obejrzeć drastyczne sceny o Wołyniu, to zachowała się cała masa niemieckich zdjęć. Otóż nawet Niemcy byli zszokowani okrucieństwem Ukraińców i pieczołowicie fotografowali ofiary zbrodni. Wystarczy wrzucić w google, albo na youtube "zbrodnia wołyńska, zdjęcia drastyczne" i masz całą masę zdjęć i to najlepszych, bo oryginalnych.
Tak się składa że widziałem te zdjęcia itp.
Po prostu liczyłem na to że zostaną te mordy w większej ilości pokazane ;)
Idąc na film nie spodziewałem się że większa część filmu będzie poświęcona ckliwej historyjce pewnej dziewczyny...
Może nie spodziewałem się scen a'la nagrania tego co ISIS wyprawia z porwanymi ludźmi ale liczyłem na więcej juchy na ekranie ;)
Ja tam oglądam hcfora czy harda na sad1sticu i potrafię wcinać popcorn do tego więc to co było pokazane w "Wołyniu" mnie specjalnie nie ruszyło ;) Na Wołyń szedłem z dużym popcornem i nachosami (szedłem z bratem - sam bym tego nie przejadł) licząc na trochę rozrywki lecz się trochę zawiodłem ;)
No to powiedzmy, że taki drastyczny film zamiast 1,2 mln widzów (na dzień dzisiejszy) miałby 12.000 hardkorowców, a reżyser zostałby puszczony w skarpetkach za długi zaciągnięte na nakręcenie filmu.
Owszem mogło by tak być, jednakże jak wcześniej wspomniałem, reżyser mógłby nakręcić dwie wersje filmu - jedną okrojoną o krwawe sceny dla mainstreamu i drugą nieocenzurowaną dla "hardkorowców" ;)
Mam wrażenie, że część osób wybiera się na "Wołyń", żeby obejrzeć krew i flaki. I to w dokładnie taki sam sposób, w jaki oglądają te w horrorach. I gdy czytamy opisy zbrodni wołyńskiej, przewijając te długie listy tortur, gdzieś tam podświadomie liczymy na to, że zaraz natkniemy się na jakąś wyjątkowo wymyślną i bolesną. Dokonałeś podziału na tortury mniej i bardziej okropne, jakbyś zapomniał, że to wszystko działo się naprawdę. Ściąganie skóry z dłoni, rozrywanie końmi, palenie żywcem dzieci? "Och, to za mało! Liczyłem na coś więcej, film zawiódł moje oczekiwania, miał konkurować z gore!". Dałbyś większą ocenę, gdybyś widział, że bolało bardziej? Chyba nie o to tutaj chodziło.