PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=724694}
7,8 164 tys. ocen
7,8 10 1 163608
7,4 85 krytyków
Wołyń
powrót do forum filmu Wołyń

Cześć. Obejrzałem już dwa lata temu Wołyń na Canal + i miałem problemy z jego zrozumieniem. Przede wszystkim język polski ze wschodnim akcentem sprawiał, że miałem problemy ze zrozumieniem niektórych dialogów, również charakterystyczne dla tego reżysera cięcia scen i przeskoki czasowe nie pomogły mi w pełnym zrozumieniu filmu. A trzecia sprawa to fakt, iż jednak trzeba znać historię sytuacji II Wojny Światowej na tych terenach (wywózki, okupacje, itd.), aby wiedzieć co się w danej chwili dzieje. Znam historię, a mimo wszystko te trzy czynniki sprawiły, że się gubiłem i przy okazji oglądałem film niezbyt uważnie. Sam klimat, muzyka i temat zawarty w filmie nieco mnie zmroziły.

Tutaj moje pytanie - czy główna bohaterka umiera na końcu? Za pierwszym razem, wyczerpany psychicznie filmem, wpatrzony tępo w telewizor uznałem po prostu, że dziewczyna spała i ją ktoś znalazł, wraz z jej synem, a na końcu (już w trakcie napisów) odwoził ją w bezpieczne miejsce. Teraz obejrzałem na TVP film drugi raz, po tych dwóch latach, już na spokojnie i kojarząc o co chodzi mając w pamięci poprzedni seans. Jest scena, gdy pod koniec ona z synem jest w lesie i jadą Ukraińcy, a ona leży schowana za drzewem wystraszona i (moim zdaniem) zrezygnowana. Cięcie i w kolejnej scenie podjeżdża facet na koniu, jej dziecko jest daleko, a tym razem zwróciłem uwagę na to, że chyba się nie ruszała. Dziecko też wsiada i nie ma pokazane, aby facet do niej podszedł, choć dziecko pokazało w jej stronę. No i rzecz najważniejsza - kiedy już podczas napisów (czy chwilę przed) leży na sianie i wiezie ją facet, zauważyłem że jest to ten Ukrainiec, którego kochała, a później został zabity i dopiero zrozumiałem. Może ktoś tylko potwierdzić? Sam film oglądałem już z o wiele mniejszymi emocjami, ale kiedy zdałem sobie sprawę, że ona jednak zmarła, po tym wszystkim, co przeżyła, gdy cały film się jej tak bardzo współczuje.. przyznam szczerze, że się nieco rozkleiłem i mnie to dobiło.

Tak na marginesie - bardzo skojarzyło mi się to z finałem "Miasta 44", gdy główna bohaterka, też młoda, zostaje zgwałcona i zabita, choć wydawało się, że znalazła chłopaka i skończyło się relatywnie dobrze. Tam też dopiero przy drugim seansie to odkryłem i podobna reakcja, w przypadku obu dziewczyn jakoś nie dawałem rady ogarnąć horroru jakie przeżywają, a później nieoczekiwanie zdawałem sobie sprawy, że i tak (pomimo wcześniejszej pierwszej myśli) nie udaje im się przeżyć.

ocenił(a) film na 7
deniquefin

Ten sam zawiły koniec, czyli pokazywanie sprzecznych ze sobą scen. W Mieście mieliśmy się domyśleć po sukience, że Biedronka zginęła w szpitalu, a jej facet może żył, a może nie. Sens obu tych scen jest taki sam. Nie ma znaczenia, czy bohaterka żyła czy umarła. To niczego nie zmienia dla fabuły. Protagonistka była potrzeba tylko po to, aby opowiedzieć historię (podobnie jak Maciej i Antek lub Żydzi). To postacie fikcyjne. Dlatego w Mieście w tej scenie krajobraz zmienia się w Warszawę współczesną - życie toczy się dalej. Bohaterowie znaleźli spokój, to kres ich opowieści, nie ma dalszych losów. To nie jest Kompania Braci, gdzie w ostatnim odcinku widzimy żywe pierwowzory bohaterów, ich wiek, co robili po wojnie.

Scenariusz i zdjęcia są na tyle chaotycznie zmontowane i napisane, że nawet Polak ma problem ze skojarzeniem faktów (domyślamy się, że to kampania wrześniowa, że wkroczyli Sowieci w 39, Niemcy w 30, którzy to UPA w 44, którzy to AK). Różnica jest taka, że np. Listę Schindlera może obejrzeć Australijczyk, Japończyk, Amerykanin, Chińczyk, Kanadyjczyk i każdy z nich zrozumie ten film tak samo. Proste i zrozumiałe jak czarno na białym - dobro, zło. W tym filmie natomiast trzeba zgadywać kto jest kim, kto jest czyim dzieckiem, bratem, itd. jakby cała uwaga poszła na efektowne zabijanie godne filmów z lat 80 (Coś, Obcy, Robocop, etc.). Ciężko się ogląda taki pocięty film pełen niedopowiedzeń.

mates_z

No dobrze, ale mimo wszystko są w filmie elementy artystyczne, symbolika i metafora, bardzo mnie nurtuje kilka scen. Dlaczego Zosia podczas rzezi, będąc w jej centrum tak naprawdę, nagle budzi się pośród trupów bez dziecka, które nagle pojawia się, gdy jest przy studni?
Dlaczego będąc w lesie z synem nagle pojawia się biały wilk?
Dlaczego idąc przez most mija Niemców (co oznacza ich obecność akurat tam, podczas zakończenia? bo w końcu byli już ukazani wcześniej, więc to moim zdaniem nawiązuje ściśle do jakiejś puenty) i dlaczego raz idzie z synem, na którego nie zwraca uwagi (syn idzie coraz wolniej, w końcu się zatrzymuje), dlaczego w końcu wiezie ją jej ukochany, z jej synem u boku? Czuję, że za tym kryje się jakaś mocna metafora.

Gdyby ktoś był serdeczny odpowiedzieć to chętnie bym przeczytał.

ocenił(a) film na 7
deniquefin

Nie mylmy błędów filmowych z zamysłem artystycznym. W czasie rzezi Zofię znajduje banda Ukraińców z siekierami, a w następnej w scenie budzi się żywa pośród trupów... scena nie ma sensu, bo następuje cięcie - to dziura w scenariuszu. Podobnie jak jej partner, który jakimś cudem przeżył rzeź Polaków w kościele (jak uciekł z wieży kościelnej, czy Ukraińcy nie podpalili kościoła, czy wymordował wszystkich Ukraińców, czy zapomnieli o nim?).

mates_z

Jego wątek jest akurat całkowicie bez znaczenia. Nie wiem, ale to nie ma wpływu na nic. W zasadzie było możliwe to, że przeżył.
Mnie ciekawi właśnie ta scena, w której najpierw staje naprzeciw tłumu Ukraińców z siekierami, a nagle budzi się wśród trupów. To nie jest błąd, a zamysł, ale nie wiem jaki. Można sądzić, że już wtedy umarła, bo umarła na pewno (kiedy leży pod koniec wyraźnie jest martwa), ale to dziwna teoria, bo później jeszcze była u siostry, a z jej przybyciem wiązało się kilka ważnych dla filmu sytuacji + jaki by był cel pokazywania pół godziny po jej śmierci scen, w których wszystko wskazuje na to, że żyje? Mnie najbardziej interesuje fragment od momentu ucieczki z gospodarstwa jej siostry do końca filmu.
Scena z wilkiem, która może symbolizować, że w lesie nawet drapieżne zwierzę było mniejszym zagrożeniem od banderowców, ale nie jestem pewien. Później scena też w lesie z Ukraincami jak idą i świętują (może tylko po to, by zatrzeć scenę odwetu Polaków, by widz pod koniec sobie przypomniał kto jednak był tym złym?), no i nagle najdziwniejszy szereg scen - ona leży, jej dziecko gdzieś daleko od niej, podjeżdża ktoś do niego i ona nie reaguje.. Zabiera jej dziecko, a ona dalej nie reaguje.. Koleś idzie w jej stronę. Nagle jest na wozie z sianem, po chwili idzie pieszo z dzieckiem, znów na wozie z sianem martwa. Oglądając pierwszy raz byłem na tyle zszokowany i na tyle nie rozumiałem filmu, że szczerze mówiąc pomyślałem, że jakiś Polak po prostu ją wziął z dzieckiem, uratował, a ona leży wycieńczona, ale przyjrzałem się i wygląda jak martwa, a przy okazji wiezie ją też nieżywy ukochany.

ocenił(a) film na 10
deniquefin

A ja się w końcu przyjrzałam kto na końcu podjeżdża do syna Zosi i go zabiera. To na 100% jest jej martwy ukochany Petro.
A Ci świętujący banderowcy na końcu wiozą na wozach umęczonych Polaków, ktorzy wzięli odwet na rodzinie siostry Zosi.

ocenił(a) film na 8
ignis_2

Nie odczytujcie tego jako złośliwość, bo serio nie mam tego na myśli - jednak nie zrozumieliście zakończenia filmu. Po tym co przeczytacie obejrzyjcie jeszcze raz na spokojnie filmu. Zosia, ani nie ginie, ani na końcu to nie jest tylko Petro.

Część osób pisze, że zginęła. Jednak sceny jak śmierć jej siostry, przechadzka z Niemcami nie miałyby sensu. Czym by były skoro nie żyje?
Zosia przeżywa. Po prostu po tak dużej traumie "odleciała". Na koniec idzie z dzieckiem i wyobraża sobie, że pewna osoba wiezie ją wozem. Wyjaśniam.

Scena wygląda tak - podjeżdża wozem ten młody Polak z konspiracji (nie Petro). Należy się mu przyjrzeć. Potem jest scena, gdzie Zosia idzie z dzieckiem - i co ważne - nie zwraca na dziecko uwagi, które biegnie za nią (po prostu jest, gdzie indziej myślami po tak wielkiej traumie). Po czym jest znów scena z wozem, jednak nie mamy już tam młodego Polaka z konspiracji, lecz Ukraińca Petro. Jak wiemy nie żyje, co dowodzi, że sceny z wozem są wyobrażeniem. W dodatku na wozie - jak wcześniej opisałem - była inna osoba.
Podsumowując - Zosia przeżyła i idzie drogą, jest myślami gdzie indziej po olbrzymiej traumie. Wyobraża sobie, że jest wieziona przez 2 jej bliskie osoby kolejno. Dziecko za nią biegnie, próbuje dogonić matkę, która jednak go już nie widzi.

Taka końcówka wg mnie ma podkreślać traumatyczne przeżycia osób, które ocalały. Które do końca życia będą sobie z tym radzić.

Alex_Tyler

OK, zasadniczo zgoda, ale skąd wzięło się dziecko idące piechotą za Zosią, skoro wcześniej zostało zabrane przez nieznajomego na wóz? Gdzie się podział ten wóz, dlaczego nieznajomy porzucił bohaterów?

ocenił(a) film na 8
zweistein

Już wtedy zaczęła się jej "halucynacja". Tego wozu nie było. Możliwe, że był tam wóz z obcym mężczyzną, ale przejechał obok. Od momentu halucynacji/wyobrażenia na wozie podjechał nie nieznajomy, lecz ten młody Polak z konspiracji, który siedział załamany na zgliszczach kościoła. Podjeżdża on na wozie, czysty, wesoły, zabiera najpierw dziecko. Potem jadą tam we trójkę. Jak wiemy on siedział załamany, roztrzęsiony w zniszczonych ciuchach i niemożliwe by było, że nagle siedzi sobie wesoło w wozie jakby nigdy nic.

Alex_Tyler

To oznaczałoby, że przejście przez most obok Niemców też było imaginacją. Nie kupuje tego, bo nie widzę podstaw do takiej interpretacji.

ocenił(a) film na 8
deniquefin

Nie odczytujcie tego jako złośliwość, bo serio nie mam tego na myśli - jednak nie zrozumieliście zakończenia filmu. Po tym co przeczytacie obejrzyjcie jeszcze raz na spokojnie filmu. Zosia, ani nie ginie, ani na końcu to nie jest tylko Petro.

Część osób pisze, że zginęła. Jednak sceny jak śmierć jej siostry, przechadzka z Niemcami nie miałyby sensu. Czym by były skoro nie żyje?
Zosia przeżywa. Po prostu po tak dużej traumie "odleciała". Na koniec idzie z dzieckiem i wyobraża sobie, że pewna osoba wiezie ją wozem. Wyjaśniam.

Scena wygląda tak - podjeżdża wozem ten młody Polak z konspiracji (nie Petro). Należy się mu przyjrzeć. Potem jest scena, gdzie Zosia idzie z dzieckiem - i co ważne - nie zwraca na dziecko uwagi, które biegnie za nią (po prostu jest, gdzie indziej myślami po tak wielkiej traumie). Po czym jest znów scena z wozem, jednak nie mamy już tam młodego Polaka z konspiracji, lecz Ukraińca Petro. Jak wiemy nie żyje, co dowodzi, że sceny z wozem są wyobrażeniem. W dodatku na wozie - jak wcześniej opisałem - była inna osoba.
Podsumowując - Zosia przeżyła i idzie drogą, jest myślami gdzie indziej po olbrzymiej traumie. Wyobraża sobie, że jest wieziona przez 2 jej bliskie osoby kolejno. Dziecko za nią biegnie, próbuje dogonić matkę, która jednak go już nie widzi.

Taka końcówka wg mnie ma podkreślać traumatyczne przeżycia osób, które ocalały. Które do końca życia będą sobie z tym radzić.

ocenił(a) film na 10
Alex_Tyler

Nie mówię, zę sie nie zgadzam z Twoja teorią. Tylko w kinie nie przyjrzałam sie dobrze szczegółom. Może to oświetlenie, ale mnie sie jednak wydaje, źe mezczyzna na wozie w oddali jest jasnowłosy i jest nim Petro.

deniquefin

"dlaczego w końcu wiezie ją jej ukochany, z jej synem u boku? Czuję, że za tym kryje się jakaś mocna metafora."

Majaki albo śmierć.