Dla każdej społeczności największym zagrożeniem jest władza mająca monopol na przemoc. Nie ma znaczenie czy to jest "obcy rząd" czy ten "nasz". Jest to ogólna refleksja, którą można wynieść z całej twórczości Smarzowskiego. Bardzo widoczna w "Wołyniu". Mogłoby się wydawać ze to wojna i nadużycia, ale wszystko opiera się na wladzy.
Ten film to akurat zaprzeczenie tego poglądu. Jedyny ukraiński rząd jaki wtedy był uznany na arenie międzynarodowej to rząd USSR a ten za Wołyń akurat nie odpowiadał, odpowiadał za wiele innych zbrodni ale za tą nie. Poza tym przemoc w społecznośćiach które nie mają państwa, wcale nie jest niższa niż w społecznościach żyjących w ustrojach państwowych.
Nie ma znaczenie kto akurat uznawał jaki rzad, tylko kto sprawował realną kontrolę, bo do tego się wszystko sprowadza. Jeśli przyjąć, ze rzad to organizacja mająca monopol na przemoc, dzięki któremu okupuje dane terytorium. Prawda, ze przemoc istnieje wszędzie ale tylko zinstytucjonalizowana przemoc może osiągnąć taka skale. Hitlerowcy, Banderowcy, Sowieci - oni wszyscy działali w aparacie państwowym.
Przecież OUN/UPA nie rządziła Wołyniem! Rządzili tam Niemcy, a rzeź wołyńską urządziła partyzantka banderowska. Niemcy próbowali bronić Polaków, ale było ich za mało i kontrolowali tylko miasta. No, chyba, ze wychodzisz z założenia, że każdy kto sięga po przemoc jest "rządem", ale z tego to już kompletnie nic nie wynika.