Mam wrażenia, że ocena sporo zawyżona, przez temat o jakim traktuje. Chociaż z drugiej strony może to i dobrze, bo powstanie więcej filmów o tych wydarzeniach?
Lubię twórczość Smarzowskiego: Wesele (zdecydowanie najlepsze), Róża, Dom Zły, nawet Drogówka to świetne, specyficzne kino. W Wołyniu jednak coś nie zagrało.
Nijak nie mogłem się utożsamiać z główną bohaterką, bo w scenie weselnej, kandydatem na głównego bohatera jest Petro, w scenie wojennej Maciej, Zosia wychodzi na pierwszy plan dopiero po ich śmierci. Przeszła zbyt wiele, ale przez to ciągłe ciachanie ujęć tego tak nie widać.
Największą wadą dla mnie było udźwiękowienie dialogów (ale to standard w polskich filmach). Wczoraj oglądałem Lincz (2010) i przez pierwsze 20 minut nie wiedziałem o czym rozmawiają bohaterowie. Tutaj było nawet gorzej, postacie ciągle mamroczą pod nosem, czasem dodają akcent, czasem nie, a ja oglądam w kinie a nie w VLC i nie mam możliwości wyostrzenia dialogów. Dobrze, że jest sporo ukraińskich dialogów z podpisami, bo kompletnie bym nie ogarniał co się dzieje.
Chociaż nawet podpisy wiele nie pomagają, skoro montażysta tnie wszystko jak opętany. Nie miałem problemów z odnotowaniem przeskoków w czasie (ale wiem, że są tacy, którzy mogą mieć), ale w jakim celu one były? Co innego umiejętnie je wykorzystywać, a co innego wplatać w 99% filmu. Przez ten chaos (wyczytałem na tym forum, że wprowadzono go specjalnie, żeby odwzorować chaos na Wołyniu - rekord) po godzinie seansu zacząłem coraz częściej spoglądać na zegarek.
Bo niestety film dla mnie był nudny - wiem, że znajdą się osoby, które będę mi zarzucać, że nie oglądałem uważnie, nie jestem patriotą i się nie znam, a tak w ogóle to mogłem iść na Jacka Reachera skoro chciałem film akcji. Ale jak inaczej? Było za dużo nic nie wnoszących scen przedstawiających codzienność wsi, zbyt dużo wydłużonych ujęć, sporo nijakich wątków - w końcu poszedłem na film o Ludobójstwie. Gdzie jest uczucie zagrożenia, o którym w filmie rozmawiają? Nie ma no bo na czym je zbudować.
Wydawało mi się, że ten film powinien mnie zaszokować, żebym modlił się, żeby nigdy mnie to nie spotkało. Reżyser bardzo chciał, żebyśmy widzieli oczyma wyobraźni te bestialskie morderstwa, kiedy dopowiadamy sobie to, czego nie on nie pokaże. Taka niedopowiedziana scena powinna pozostawiać w nas poczucie grozy, tutaj na mnie to absolutnie nie zadziałało, tak jak pisałem wyżej, montaż, praca kamery. W filmie nie było scen, które zapadłyby mi w pamięć, jak chociażby w "Idź i patrz". Dostajemy tylko okaleczone trupy. Prawdziwą grozę można poczuć czytając relację z tamtych wydarzeń. Gdybym kompletnie nie znał historii, po tym filmie nie dowiedziałbym się, jak bardzo ich męczono, a zapamiętałbym zabicie dziecka przez polskiego chłopa.
Za dźwięk też pochwalić nie mogę, scena weselna jest ciężka, ciągły trudny do zrozumienia śpiew szybko staje się męczący, z drugiej strony zastosowano sporo ciszy, trudno mi nawet powiedzieć, czy była jakaś muzyka, a to nie świadczy najlepiej
Do niesamowicie dołującego "Idź i patrz" to się nawet nie umywa, obydwa pokazują konflikt z podobnej perspektywy, wieś i okrucieństwo Ukraińców, ale Wołyń nie potrafił mnie tak przeczołgać.
Na plus mogę zaliczyć piękne krajobrazy, dobrze odwzorowaną prawdę historyczną (w każdym razie tak podejrzewam) i dobrą grę aktorską, ale to akurat nawet nie powinno być brane pod uwagę przy ocenie filmu o takiej wadze, to podstawa.
Poszedłem na ten film jako na film Smażowskiego i bardzo się zawiodłem, był słaby i nie rozumiem tych zachwytów.
Obawiam się, że to nie film jest słaby, tylko jest zbyt trudny dla Ciebie. Nic nie pojąłeś ani z konstrukcji filmu, ani też z jego przebogatej symboliki i metafizyki. Każdy kadr w filmie jest na swoim miejscu, spełnia swoją rolę. Reżyser nie epatuje dosłownością, prowadzi grę z widzem, zakładając jego wiedzę i inteligencję.
Chyba oglądaliśmy jakiś inny film.
Być może chciałeś obejrzeć tanią sieczkę a poszedłeś na dojrzały, wyważony film historyczny stąd te nieporozumienia.
Nie widzę w twoim opisie żadnych poważnych przesłanek do tak niskiej noty dla filmu.
Hahaha. Uwielbiam tych wszystkich inteligentnych kinomanów. Tylko oni mogą zrozumieć film no bo oni są inteligentni.
Ja się zgadzam z kacperpl. Temat jak najbardziej w porządku. Przedstawienie tematu niesamowicie nużące. Kompletnie nie mogłem zidentyfikować się z główną bohaterką. Przydługie wiejskie, skansenowe plenery nie robią na mnie wielkiego wrażenia, może dlatego, że nie jestem typowym mieszczuchem. Wystarczyłoby mi 20 minut wydarzeń z 39 roku by zrozumieć antagonizmy między Ukraińcami i Polakami. Ale nie! To co zostało podane na tacy ciągnie się później jak makaron do spaghetti. Natomiast główne wydarzenia, na których film powinien się skupiać są krótkie, pourywane i doklejone na koniec, tak że niejako, miałem deja vu z "Katynia". Miały wstrząsnąć widzem, natomiast pojawiły się w takim momencie, że długością filmu byłem już "znieczulony". Irytowała mnie widoczność ponad scen nocnych. Były momenty, że nie widziałem kompletnie nic.
Wysoka ocena "Wołynia" i miejsce w rankingu wynikają moim zdaniem z tematu jaki porusza. Osoby którym film się podoba dają mu 10 i słusznie. Osoby, którym nie przypadł do gustu, często dają 5-6, tutaj 3 to chyba najniższa jaką widziałem. Bo rzeczywiście film przedstawia ważne wydarzenia i niskich ocen nie wypada mu wystawiać. W przypadku innych produkcji (np. fantastyki czy s-f) Ci którym się podoba wystawią 10, a Ci którym nie wystawiają 1 i też dobrze. Jak dla mnie to typowe polskie, niskobudżetowe historyczne kino. Spodziewałem się czegoś podobnego do Katynia, Syberiady, Dzieci Ireny Sendlerowej i właśnie to dostałem. Może jestem uprzedzony, ale z twórczości przedstawiającej okres II wojny światowej zdecydowanie bardziej podobał mi się Pianista, do powstania którego przyczyniły się zachodnie instytuty filmowe. Może nie była to całkowicie prawdziwa historia, ale dzięki temu potrafiła wcisnąć w fotel.
Film nie jest żadnym arcydziełem, gdyby nie temat za 100 lat by go nikt nie pamiętał. Prawdopodobnie tak będzie i poza Polakami reszta świata zapomni o tym tytule bo i niczym szczególnym ( poza tematem ) się on nie wyróżnia wśród filmów o podobnej tematyce. Od strony filmowej, od tego co reżyser chciał powiedzieć - nic szczególnego nie miał do powiedzenia. Z tego materiału daje się ulepić dużo lepsze kino. Ten to dość zwyczajny banał od jakiejkolwiek możliwej strony bez cechy wybijającej go ponad zwykły dramat historyczno-wojenny.
Zgadzam się co do nagłośnienia dialogów. Też musiałem się niektórych domyślać. Pod tym względem źle zrobiony. Jeżeli chodzi o wzbudzanie przerażenia i szoku, to moim zdaniem nie to było celem. Film niby opowiada o Zbrodni Wołyńskiej, ale tak naprawdę jest to film obyczajowy. Jego największą wadą jest właśnie tytuł, przez który do kina wybrały się osoby, które - gdyby wiedziały - niekoniecznie chciałyby ten film oglądać i odwrotnie - osoby, którym by się ten film spodobał go nie obejrzały.
Przemęczyłam się przez ten film. Jest nudny i męczący. Ogląda się go ciężko, a tak być nie powinno. Powinien porwać a potem roztrzaskać widza. Tak jak Kronika wypadków miłosnych albo Jutro idziemy do kina. Uważam, że zawiodła zarówno reżyseria, jak scenariusz. Wątków jest za dużo, są źle opowiedziane, w efekcie temat wołyńskiej rzezi po prostu ginie.
Pełna zgoda! 2 czy 3 mocne sceny to za mało, to wygląda jak średniej klasy paradokument, a powinien wbijać w fotel