'Wołyń' spełnia powierzone mu cele w 1oo %. Części społeczeństwa na pewno dopiero przedstawi tak zapomnianą kartę naszej historii, część zmusi do zagłębienia tematu. Każda z tych rzeczy będzie jego sukcesem. Myślę, że trudno przejść obojętnie obok przedstawionych w nim wydarzeń. A o to chyba chodziło.
Jego największą siłą jest autentyczność. Otwierająca film (zdaje się aż pół godzinna) scena wesela jest tego najlepszym przykładem. Mniej więcej pół filmu jest po polsku, pół po ukraińsku, gdzieniegdzie dochodzi niemiecki i hebrajski. Dialekty, akcenty, mowa, obyczaje- czasami to aż trudno zrozumieć, ale w połączeniu ze świetnymi kostiumami, plenerami, setami wsi (wow!) czy domostwami wraz ich scenografią tworzy niesamowity klimat. Dosłownie żywy skansen. To chyba największa zaleta filmu.
Aktorzy dali z siebie wszystko. Role Jakubika i Braciaka chyba jedne z lepszych w ich dorobku, debiut Łabacz- fantastyczy, też jeden z tych lepszych w ostatnich latach. Rozmawiałem z kilkoma osobami z obsady na Festiwalu w Gdyni- mówili o trudach na planie, o fizycznym borykaniu się z planami na odludzi etc. To widać czuć. W epizodach pojawia się wiele znanych twarzy (szczególnie z innych filmów Smarzola), ale właściwie robią za statystów, tak jako ciekawostka. Doskonale wypadli za to aktorzy ukraińscy, kawał świetnej roboty przy castingach. Niestety, wprowadzenie głównych postaci jest niewystarczające. Taki jest początek filmu- chaotyczny, pomimo tego, że scenę wesela i późniejsze ogląda się świetnie, to przez nadmiar postaci, wtrącane komentarze polityczne, przerzucanie się, co robią Polacy Ukraińcom i na odwrót- panuje bałagan, trudno się w tym połapać. Brak jakiś ramowych dat podawanych chociaż co jakiś czas, też nie pomaga. Osoby, które znają tylko z grubsza historię ludobójstwa na kresach, będą czuły się na początku zagubione. Z drugiej strony, zachęca to do zagłębienia swojej wiedzy po seansie. Widać, taki był cel, choć to trochę niechlujstwo montażowe i luki w scenariuszu.
Co do samej rzezi. Ostatnia godzina jest piorunująca. Tu należą się Panu Smarzowskiemu oklaski. Zrobił to z ogromnym wyczuciem i 'nie przedobrzył'. Bliskie najazdy kamerą na sceny mordów, krew tryskająca z ekranu- to nie slasher, więc na całe szczęście nie poszedł tą drogą. Częściej okrucieństwo jest na drugim planie, w tle, a główną rolę gra człowiek, jego emocje i reakcje na otaczającą rzeczywistość. Widz dokładnie czuje się tak samo- zamiast myśleć bezpośrednio o poćwiartowanych ciałach i skupiać się na nich...prędzej chyba stara się wejść w bohatera i spróbować odbierać to jak on. A najgorszym uczuciem jest ciągły strach- jak już się zacznie masakra, nie wiemy, kiedy zaskoczy ona nas zaskoczy. Ciągły niepokój.
Można by chcieć od filmu większej precyzyjności scenariusza, więcej muzyki Trzaski, która jest fenomenalna- tym bardziej szkoda, że tak jej mało. Znalazłoby i się więcej wad, ale ciężko się na nich skupić, ciężko ocenić sam film. Chciałoby się też, żeby każde nasze wydarzenia z przeszłości/ przyszłości dostały komentarz w postaci takiego filmu. W żadnym stopniu niewybielony. Szczerość zawsze w cenie. Dzięki Wojtek!
8.2/10
Podoba mi się to, co napisałeś. Filmu jeszcze nie widziałem, ale z informacji zawartych w Twoim tekście wynika, że ten film jest dokładnie taki, jaki być powinien, a więc bazujący na oddziaływaniu emocjonalnym, dbałości o stronę wizualną i o oddanie atmosfery. Musimy pamiętać o tym, że jest to PIERWSZY NA ŚWIECIE film fabularny biorący się uczciwie za temat ludobójstwa ukraińskiego. Dlatego kwestie natury politycznej, czy szerzej intelektualnej, które wiążą się z charakterystyką historycznych relacji polsko-ukraińskich, mają w tym wypadku znaczenie drugorzędne. Od tego są dokumenty i książki. Z tego, co czytam w pierwszych recenzjach, wynika, że film mocno porusza, dobrze oddaje realia, a przede wszystkim daje możliwość spojrzenia od wewnątrz na tamte wydarzenia. To jest właśnie największa siła filmu fabularnego i dobrze, że Smarzol poszedł tym tropem. To najlepsza forma złożenia hołdu ofiarom tamtych wydarzeń. Piszesz, że świetnie oddano atmosferę ciągłego niepokoju. To wielka wartość. Rozmawiałem z ludźmi, którzy przeżyli tą rzeź i właśnie strach ciągnący się miesiącami, we dnie i w nocy, wzmagany straszliwymi opowieściami i widokami zmasakrowanych zwłok, był dla nich najgorszy do zniesienia.
Wygląda na to, że Smarzowski zrobił ten film mądrze, sprytnie i dyplomatycznie, a jednocześnie uczciwie i bezkompromisowo. Bardzo mnie to cieszy. Taki film będzie doskonałym papierkiem lakmusowym, który ukaże, jak dalece różni się niestety polskie i ukraińskie podejście do kwestii rzezi wołyńskiej. Na konferencji prasowej producent "Wołynia" Dariusz Pietrykowski nie ukrywał faktu, że ukraiński dystrybutor, po początkowym zainteresowaniu zamilkł i do dziś nie wykazał nawet chęci obejrzenia ostatecznej wersji filmu. Jeśli ten film będzie krążył na Ukrainie jedynie w drugim obiegu, to cały świat dowie się, że w kraju tym nacjonalizm jest potęgą, siłą która wywiera wpływ na wszystkie dziedziny życia i skutecznie blokuje demokrację i wolność słowa.
Dokładnie tak. Rzadko filmy bazujące na oddziaływaniu emocjonalnym wywierają na mnie taki wpływ i takie wrażenie, że jestem w stanie przymknąć oko na uchybienia, ale tu tak jest. Zgadza się, ja ten film przeżyłem niezwykle osobiście- przed projekcją byłem na obiedzie u babci, jak usłyszała, że idę na pokaz, sama z siebie zaczęła opowiadać historię naszej rodziny. Podobnie jak wiele żołnierzy w tamtych czasów (i my) dostaliśmy działki w okolicach Wołynia, zaczęła się wojna, zsyłka na Sybir, powrót po kilku latach. Dokładnie to jest przedstawione w filmie, słuchałem opowieści o tamtych czasach, poszedłem bezpośrednio na film i wszystko on to bardzo realistycznie oddaje. Taką miałem nadzieję i ją spełnił, za co oklaski dla twórców ;)
Oj, ja również mógłbym długo mówić o rodzinnych porachunkach z banderowcami...
Wracając do filmu, to zastosowana przez Smarzowskiego konstrukcja scenariusza, z dłuuuugą i pozornie nużącą sceną ślubu i wesela skojarzyła mi się z "Łowcą jeleni". W przypadku filmu Cimino te pierwsze sceny wiele osób odebrało jako wadę, jako zbytnio przeciągnięte. A moim zdaniem, gdyby nie one, to późniejszy wstrząsający epizod wietnamski, z pamiętną, genialnie zrealizowaną sceną gry w rosyjską ruletkę, nie działałby aż tak mocno. Może z "Wołyniem" jest podobna sytuacja?
Bardzo mnie ciekawi właśnie kwestia scenariusza tego filmu. Przeczytałem "Nienawiść" Srokowskiego. Jest to dość marny pod względem literackim zbiór opowiadań, który nie nadaje się do tego, żeby automatycznie przerobić go na scenariusz. Smarzowski musiał się więc zmierzyć z nie lada wyzwaniem. Piszesz o wrażeniu pewnego chaosu w pierwszej części filmu. Może to był celowy zabieg? Sytuacja na Wołyniu była bardzo zmienna w latach 30 i 40. Ludzie byli mocno skołowani, różne opinie do nich docierały, różne czynniki wpływały na ich decyzje.
Nie mogę się doczekać tego filmu :) Niestety nie mogłem wyskoczyć do Gdyni. Cóż, muszę czekać do 7 października :(
Też tak stwierdziłem, że chciano ten chaos pokazać, żeby widz sam był skołowany, ale moim zdaniem nie do końca to wyszło. Tak samo mam wrażenie, że brak dat jest związany z zachęceniem widza do zgłębienia tematu i swojej wiedzy o historii- jednak nie wszystko co brzmi dobrze w teorii, sprawdza się na ekranie- i tu widać. Scenariusz największą bolączką. Może jest, jak mówisz- że to kwestia słabej 'bazy' Srokowskiego
Smarzowski mówił, że brak dat spowodowany jest tym, że to nie jest film historyczny.
Mam pytanie co do brutalności. Czy w filmie są pokazane sceny tortur czy jest to bardzo spłycone i gównie są pokazywane tylko same morderstwa?
Hm, są głównie albo praktycznie same morderstwa pokazane- nie wnikając za głęboko: palenie żywcem, ucinanie głów, obdzieranie ze skóry, rozczłonkowywanie ciał i inne. Większość w ostatniej godzinie filmu
Drogi/a GTA, trolem, jak już to chyba jesteś Ty, bo: 1) ani to wątek o 'Smoleńsku' 2) wystawianie mu 10tki to chyba przejaw jakiś problemów z samym sobą i chęć udowodnienia sobie sam nie wiem czego 3) masz rację, w idealnym świecie obiektywną oceną byłoby 2,5/10 3) zamiast jedynkować 'Wołyń' o którym mowa w wątku, proponuję go obejrzeć i porównać, jak powinien wyglądać film o tragicznych dla narodu wydarzeniach. To tyle z mojej strony, papa
Cześć, mógłbyś proszę wymienić jakie brutalne sceny rzezi/tortur były w tym filmie? Bardzo mnie to ciekawi, możesz oznaczyć jako spojler. Dzięki.
SPOILER! Choć to w sumie żaden spoiler, bo żadna niespodzianka to, jeśli ktoś wie, co się działo na Kresach. 1) pierwsza scena to obdzieranie żywcem ze skóry 2) przywiązywanie do siana i podpalanie ludzi żywcem 3) przywiązywanie za nogi i ręce do dwóch koni i rozciąganie/ rozrywanie na pół 4) nadziewanie na ostrokoły 5) odrąbywanie siekierami głów i innych części ciała 6) wybebeszanie wnętrzności widłami/ sierpami/ kosami 7) gwałty 8) skalpowanie 9) wyrywanie żył od pachy po dłoń 9) wkładanie analnie szklanej butelki i jej tłuczenie 10) wieszanie 11) topienie w studni i wrzucanie do niej głazów 12) wrzucanie do ognisk 13) wleczenie po ziemi za pędzącym koniem i inne, było tego w filmie więcej. W rzeczywistości lista 'tortur' z tego co pamiętam liczy blisko 400pozycji... SPOILER
Dzięki! Wow, to wszystko było w filmie? Zapowiada się niezła jatka w takim razie, nie wiem skąd te opinie że film jest wyjątkowo łagodny (a takie czytałem). Tutaj jest ciekawa lista tych tortur o których pisałeś:
http://dziennik.artystyczny-margines.pl/zestawienie-362-metod-tortur-stosowanych -przez-upa-na-polakach/
Tyle pamiętam, jakby się 'porozglądać' po rodzajach śmierci ludzi na 2. planie, to może znalazłoby się tego i więcej. Hmm, jak napisałem wyżej- krew nie tryska w ekranu jak w slacherach, nie ma najazdów kamer- więc rzeź bardziej działa na psychikę niż obraz na 'oczy' bezpośrednio. Na festiwalu w Gdyni mówiło się, że to trzecia ocenzurowana łagodniejsza werasja, poprzednie 2 były o wiele brutalniejsze- ile w tym prawdy, nie wiem. Ano właśnie, podobne opracowania czytałem przed filmem
Byłem przed wczoraj na Wołyńiu, ogląddałem go bardz uważnie ale na pewno punktów nr 4,7,9,9,13 i chyba 12 nie widziałem. Chyba je dokreciłeś we własnej wyobraźni. Butelka w d... W filmie tego nie było na pewno
Znowu wpychanie Smoleńska w zupełnie inną dyskusję :-( Dlatego; ze ocenił film na 2, to troll? To chyba same trolle Smoleńsk oceniały, bo jego średnia niziutka, oj; niziutka :-) A tak około 2, to bardzo dobra ocena dla tego "dzieła".
Jak oceniasz sceny przedstawiające Polaków dokonujących odwetu? Mam nadzieję, że tu Smarzowski nie zawalił i jest uczciwie. Zabieram na seans osobę, która średnio zna historię Kresów i boję się, że pomyśli, że winy i po polskiej i ukraińskiej stronie są podobne...
Niestety- średnia znajomość historii w filmie nie pomaga. Ja przed filmem znałem ogólnie mówiąc zarys tego co się działo Na Kresach (nadrobiłem dużo w domu po seansie) i trochę osobistych rodzinnych odniesień z opowiadań mojej babci. Film zdecydowanie zachęca do pogłębienia historii i swojej wiedzy na ten temat (za co plus), ale w trakcie seansie, a szczególnie na początku można odnieść wrażenie wielkiego chaosu, brak ramowych dat też nie pomaga. Scena przedstawiająca odwet Polaków jest krótka, ale mocna i dosadna. Jednakże na pewno skali okrucieństwa Ukraińców a Polaków w filmie nie ma co porównywać, z pewnością są rozbieżne i 'poziomowo' rozdzielone, więc spokojnie