Filmy takie jak "Wzgórza Mają Oczy", "Droga Bez Powrotu" albo "Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną" i setki podobnych rzeczy, pomimo żenującej wręcz schematyczności sprzedają się zawsze bardzo dobrze. "Wolf Creek" robi wrażenie jedynie poprzez dobrą stronę internetową. W zwiastunie wiele nie zobaczymy, za to producenci zdążyli pochwalić się świetnymi recenzjami "Wolf Creek". Pochwały wydają się nie mieć końca tak na wszystkich zwiastunach, jak i na stronie internetowej i plakatach. Ktoś śmiał to nawet nazwać horrorem roku, który miał nas śmiertelnie przerazić.
Podobno fabuła oparta jest na prawdziwych wydarzeniach - to tłumaczyłoby brak akcji i mało hollywoodzkie zakończenie. W życiu nie jest tak efektownie, jak w scenariuszu. Grupa nastolatków wybiera się w podróż do Australii, na pustkowiu przy tytułowym kraterze nawala samochód. Młodzieży pomaga australijski robotnik. Oczywiście okazuje się maniakalnym zwyrodnialcem (i któż by się spodziewał!). Na tym właściwie koniec. Dodać można tylko, że przez ponad godzinę nie dzieje się zupełnie nic. Film urywa się nagle, nie sądzę, aby ktokolwiek się przestraszył i nie sądzę, aby ktokolwiek nie czul się po obejrzeniu "Wolf Creek" rozczarowany. Rzekłbym nawet, że jeśli obejrzy zwiastuny i stronę internetową, może poczuć się oszukany.
"Podobno fabuła oparta jest na prawdziwych wydarzeniach - to tłumaczyłoby brak akcji i mało hollywoodzkie zakończenie."
Moim zdaniem to zaleta. A na brak akcji nie można narzekać. Hmmm nie wiem czy dla Ciebie jest to wada, bo nawet o tym nie wspomniałeś...
"Dodać można tylko, że przez ponad godzinę nie dzieje się zupełnie nic."
Poznajemy bohaterów (o dziwo sympatycznych jak na slashery i nie aż takich tępych), co jest bardzo ważne dla drugiej części filmu. Mnie bardziej obchodzą losy bohaterów, których zdążyłem przynajmniej poznać przed ich śmiercią. Nie lubię oglądać filmów z pustymi zasmarkanymi nastolatkami ginącymi jak muchy. A bohaterowie "Wolf Creek" tacy nie byli. No i jeszcze możemy podziwiać piękno Australii dzięki tej godzinie "luzu". Co jak co ale zdjęcia w tym filmie tworzą świetny klimat. Ta godzina jest ważna aby wczuć się w nastrój filmu :)
"Film urywa się nagle, nie sądzę, aby ktokolwiek się przestraszył i nie sądzę, aby ktokolwiek nie czul się po obejrzeniu "Wolf Creek" rozczarowany".
Nie zauważyłem aby urwał się nagle. Może się nie przestraszyłem ale film trzymał w dużym napięciu co ostatnio w tym gatunku jest rzadkością.
I nie czuję się po jego obejrzeniu rozczarowany (raczej zachwycony).
"Rzekłbym nawet, że jeśli obejrzy zwiastuny i stronę internetową, może poczuć się oszukany."
Oszukany? Heh no ja się oszukany w każdym razie nie poczułem. Dostałem to co chciałem- ŚWIETNY SLASHER :D I tak uważam, że to był jeden z najlepszych horrorów roku 2005 (obok równie świetnego "Descent").
Brak akcji i mało hollywoodzkie zakończenie może być plusem albo minusem albo i tym i tym.
Hmmm... Oglądałem to z innymi osobami i było mi głupio, że to film o niczym. Może jest to slasher, ale jak na tego typu horror, to niewiele tam się dzieje. Cieszę, się że poznawanie bohaterów było dla Ciebie przyjemnością, akurat trzeba się zgodzić z Tobą, że dialogi i bohaterowie są prawdziwsi od choćby takich z "Piątku Trzynastego".
Koniec jest taki, że przeżył jeden człowiek i nic dalej nie wiadomo. Nie wiadomo, co się dalej stało. A przecież to prawdziwa historia, coś musiało się wydarzyć.
Zobacz, ten film tak skrajnie mi się nie podobał, a Tobie tak bardzo, że to dobitnie pokazuje, jak różnie ludzie odbierają te same produckje. Też dzięki temu, że potrafisz logicznie skonfrontować swoją skajnie inną opinię, zamiast bluzgać.
3maj się!
Zapomniałem dopisać. Naczytałem się na stronie ile gwiazdek dostał "Wolfcreek" i włączyłem to kilku osobom, żebyśmy dobrze spędzili czas, dlatego było mi głupio, że wszystkich zanudziłem na śmierć.
Może to trzeba obejrzeć samemu...
SPOILER Przecież zakończenie jasno mówiło, że chłopak, (któremu udało się uciec) został oskarżony o zabójstwo tych dwóch dziewczyn, ale został uniewinniony z braku dowodów (czy coś w tym stylu. Nie pamiętam już zbytnio), a prawdziwego mordercy nie schwytano (chyba bo serio pewny nie jestem) KONIEC SPOILERA.
Z tą historią opierającą się na faktach to bym zbytnio nie przesadzał...Twórcy lubią to podkreślać ale jest to raczej inspirowanie się prawdziwymi wydarzeniami.
"Może to trzeba obejrzeć samemu..."
Zawsze najlepiej oglądać ze znajomymi film, który się już widziało. Taki co jesteśmy pewni, że nie zanudzi. A "Wolf Creek" to taki film, który lepiej oglądać samemu, przy wyłączonym świetle itp. No i grupę osób faktyczni może zanudzić :) Ja ogólnie horrory oglądam sam, bo wiem jak się to często kończy na grupowym seansie-wygłupy, śmiech, głupie (często trafne) uwagi...no i klimat wtedy siada na maxa :)
"Zapomniałem dopisać. Naczytałem się na stronie ile gwiazdek dostał "Wolf Creek" i włączyłem to kilku osobom, żebyśmy dobrze spędzili czas, dlatego było mi głupio, że wszystkich zanudziłem na śmierć."
Ja do filmu dużo nie oczekiwałem i może dlatego mi się tak podoba-bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Ale wiadomo jak to jest z takimi rankingami (gwiazdki, rogaliki itp.)...nawet film, który ma wysoką ocenę może Ci się nie spodobać, a taki co sięga niemal dna może się stać dla Ciebie czymś dobrym :D Więc lepiej się tym nie sugerować. Ja już się kilka razy tak "sparzyłem". Pozdrowienia.
Zgadzam się, czyli po pierwsze trzeba to obejrzeć samemu, po drugie niestety ja po ten film sięgnąłem, bo zobaczyłem na stronie dziesiątki gwiazdek i cytatów typu "najlepszy horror roku".
Jak to oglądałem miałem wrażenie, że film się urwał, bo dopiero co zaczęła się akcja. To dlatego tak napisałem.
W sumie ciekawe, że nie schwytano tego kolesia... Może jeszcze kogoś potnie i dwójkę nakręcą lepszą.