Zrobiłem sobie noc z thrillerami/horrorami.
Najpierw Hostel (pierwsza część). Prawie zasnelem... a pod koniec wylem ze smiechu a jednoczesnie zalamania. Jako drugi, mialem przygotowany wlasnie Wolf Creek. Przyznam ze bylem juz bardzo zniechecony po Hostel. Ale sie zmusilem... i cholera, nie moglem po nim zasnac (taka mialem palpitacje serca:D). Zawiera naprawde mocne sceny. A koles ktory zagral tego rednecka? Mistrz!:)