Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Od strony fabularnej niemal identyczny jak "Texas Chainsaw Massacre" albo "Wrong Turn" czyli mamy grupkę turystów , którym zepsuł się samochód na największym możliwym zadupiu, na którym grasuje jakiś psychopata z nożem, piłą czy innym żelastwem. Natomiast jeśli chodzi o klimat to bardziej mu do "Blair Witch Project". Atmosfera australijskiego pustkowia jest naprawdę przytłaczająca a sam film sprawia wrażenie dużo bardziej autentycznego i przerażającego niż wspomniane przeze mnie dwie pierwsze produkcje.