a to głównie dlatego, że akcja zaczyna się dopiero po godzinie filmu! Przecież to niedopuszczalne. Twórcy wcześniej raczą widza ogromną ilością zbędnych tekstów. Końcówka jest dobra, ale nie rekompensuje to do końca tej straconej godziny nudów, niestety...
Nie zgodzę się z tobą - ja tam lubię jak stopniowo buduje się napięcie, a nie "wali w ryj" już na wstępie.
Film ma dobry klimat i jest przerażający.
Polecam
To jest twoje zdanie i masz do niego prawo. Nie zrozumiałeś mnie - ja także lubię, gdy napięcie jest budowane stopniowo, nawet bardzo to lubię, ale w "Wolf Creek" za cholerę tego nie czułem. Dla mnie ta godzina to nie było budowanie napięcia tylko zbędne dialogi. Napięcia się nie buduje poprzez samą gadkę, powinny być równiez jakieś wydarzenia...a tu nic, dopiero po godzinie coś jest, ale to za późno.
W tym filmie nie ma w ogóle akcji . Nuda nuda i jeszcze raz nuda. Nic się nie dzieje. Ledwo co wytrzymałem do zakończenia. Po za tym film w ogóle nie przypomina horroru. Strasznie naciągany. Nie polecam.
"Strasznie naciągany" może dlatego, że to na faktach?
co do tego budowania napięcia się tyczy to samo, nie ma napięcia bo opowiedziana historia jest na faktach.
Również uważam że film jest nieudany przez ten początek, przesadzili. Nie chodzi mi o brak tych brutalnych scen na początku co po prostu zwyczajną nudę. Ten film oglądało ze mną 5 osób i również mieli takie samo zdanie, co z tego że oparty na faktach skoro przypali nielicznym. (oglądałem drugi film tego reżysera rouqe czy jakoś tak, również i tam początek to jakieś nieporozumienie)