"WTC" Olivera Stone'a to jednak dobry film. Wszystkie te brednie że amerykanski, że schematyczny, ze za dużo patosu i wymuszonego dramatyzmu są wymyślone nie wiem skąd. Nie widzicie, jednej banalnej do ujrzenia a ważnej rzeczy. Oliver Stone wcale się nie skończył. Zauważcie jak dobry jest ten film i zważcie na to, że cała ta otoczka którą wy nazywacie "amerykanizmem" jest w 100% celowa. Chodziło mu o to, by podnieść Amerykanów na duchu, po tak wielkiej tragedii.
Oczwiście, że mimo iż film jest oparty na faktach to został udramatyzowany i jest pokazany oczami danych osób, ale to wszystko jest zabieg celowy i dobrze przemyślany... Nie jesteśmy Amerykanami to trudniej na to wiele zrozumieć ! Nie patrząc już na tą całą otoczkę, zauważcie ile jest plusów plusów w tym filmie - genialne zdjęcia [!], dobre aktorstwo [choć Cage miał lepsze role...], bardzo dobra muzyka i nawet scenariusz który mimo iż nie jest zbytnio oryginalny [ludzie! po co komplikować! to prawdziwa historia!] to niesie ze sobą kilka przemyśleń, refleksji,no i celowych udramatyzowań czy uamerykanizowań, ale o tym i po co to już pisałem no i przede wszystkim porusza!, a po końcówce sprawia, ze zastanawiamy się chwilę nad tym wszystkim...
Tak więc, Stone nakręcił na prawde porządnie zrobiony, poruszający film, który mimo iż arcydziełem nie jest, to jest z całą pewnoscią warty ogladnięcia, porusza i choć na chwilę daje coś do myślenia.
Jest tu kilka ważnych prawd, i przesłań zawartych a i do refleksji skłania....
Zdecydowanie warto!
To moze na koniec kilka minusików żeby tak nie idealizować i uzasadnić co dzieli go od arcydzieła:
-lekko czasami ta amerykańskość przeszkadzać może niektórym, ale trzeba Stone'a zrozumieć, na prawdę!
-początek lekko nudnawy miejscami...