Najnowsze dzieło Olivera Stonea to film niełatwy w odbiorze , gra na emocjach jest znakomita , tyle że reżysersko kuleje , niby jest to film fabularny ale poniekąd wkrada się dokument , zaleta to i wada , zaleta bo Stone próbuje eksperymentować i roziwjać się jako reżyser , z drugiej strony drażni taka zabawa , no ale po twórcy "Urodzonych Morderców" można się spodziewać wszystkiego i powinno się do tego przywyknąć.
Nicolas Cage jak zwykle mnie drażni swoją osobą no ale specjalnie obrazu nie burzy , nawet można do jego gry przywyknąć , do tej twarzy co nie wyraża niczego poza wiecznym zmęczeniem :/ Dobra reszta obsady jest prima sorte , w końcu aktorzy nie jacyś celebryci :) , to jest plus , scenografia
i próba odtworzenie tamtego dnia wypada rewelacyjnie , tyle że później błąkanie się po ciemnościach i skupienie isę na dwóch rodzinach jest nieco
drażniace ale koniec filmu rzucił mnie na kolana , ostatnie sceny gdy ukazany jest pusty prom , metro , porażają i zostają w pamięci jak obraz Jezusa z butelką wody , ogólnie film trudny w odbiorze ale warty uwagi bo dobrze zrealizowany : 7/10
Oczywiście wśród innych filmów Stonea ma on ocenę 7
Natomiast jako samodzielny obraz muszę mu dać 9 , dlaczego ?
W świecie bezwartościowych adaptacji komiksów i pseudo starsznych horrorów
pojawia się taki obraz w którym mówi się istotnie o sprawach banalnych ale zauważcie że to prawdziwa historia ! Tragedia WTC opowiedziana inaczej i to nie znaczy że gorzej , ma swoją wartość estetyczną i daltego daję mu 9 bo STone zaskoczył mniei to baaardzo pozytywnie.
film wcale nie jest trudny w odbiorze, jedynie temat jest poważny.
"niby jest to film fabularny ale poniekąd wkrada się dokument"
Jak ma nie być elementów dokumentalnych skoro film został nakręcony na faktach. O to właśnie chodziło, o uczczenie ofiar. Jak sobie wyobrażasz brak takich elementów w filmie o WTC?
Ja osobiście się zawiodłam...