Totalnie mi się ten film w końcówce nie klej. Gość został postrzelony w serce,nie tylko przeżył ale nie poszedł do szpitala tylko był leczony w domu,jakby dlaczego?
Ja tam rozumiem że rytuał, życie za życie i takie tam ale trochę logiki.
Nie dość tego, chłop postrzelony i kolejnego dnia idzie na pogrzeb tej babci rom? Serio?
Szkoda bo film naprawdę mi się podobal ale ta końcówka jakoś totalnie mi nie pasuje.
Paranormalne to może być to, że romski rytuał uleczył ranę postrzałową. Ok, kumam. Ale to, że dotrwał do tego rytuału, że podrzucili go akurat niemal pod nogi Romów i że Romowie zabrali go do babki na ten rytuał – tego już ni cholery nie kumam. On umarłby w ciągu kilku sekund, a całość do momentu rytuału musiała zająć co najmniej kilka minut… To był zresztą aspekt, przez który mocno obniżyłam swoją ocenę, bo wywaliło mi absurdometr.
To ja chyba coś przegapiłam. Kto go tam znalazł, kiedy i czym przewiózł do babci Romki?
To była stara strzelba pordzewiała i stare naboje. Pocisk mógł mieć mniejszą moc i odłamki ledwo się wbiły. Niemniej nawet uszkodzonego pocisku nie powinien przeżyć bez szybkiej opieki medycznej