Scenariusz płytki jak u Kardashianek, przewidywalny, sztampowy i do bólu, do bólu stereotypowy! Pierwszą i jedyną ekscytację poczułam gdy zobaczyłam epizod Jakuba Zulczyka- jego pięć sekund gry aktorskiej wypadło lepiej niż całe dwie godziny głównego bohatera. Ten, to nawet stojąc, wypadał mdło i miał ekspresje kłody. Nie było w tym filmie odcieni szarości - albo jesteś dobry albo zły i nic pomiędzy!
Miałam wrażenie że to się dłuży i dłuży niemiłosiernie.
Może to jednak film dla nastolatków, a ja ze swoją 40 na karku jestem już na to za stara. Nawet nie wiem czy można ten film nazwać „zmarnowanym potencjałem”, bo ja tam nawet tego potencjału nie widziałam. Trochę oczu (i uszu) kąpiel