Mnie się nie spodobała. Brak jej wdzięku, co chwilę wychodzi z niej jakieś prostactwo. Nawet gniewając się, można mieć trochę uroku, przynajmniej w tej konwencji lat 50. Rose go nie ma.
Poza tym filmik sympatyczny i przyjemnie się go ogląda, zwłaszcza jeśli lubimy stare klimaty.
O właśnie, to byłby bardzo sympatyczny film, gdyby nie Déborah François. Ktoś tu porównuje ją do Mii Wasikowskiej i coś w tym jest, bo obie mnie podobnie irytowały - ze względu właśnie na brak wdzięku. Być może będę kontrowersyjny, ale do tego samego grona zaliczyłbym również Rene Zellweger i Jennifer Lawrence - nie pozbawione talentu, ale takie sobie z gruba ciosane, wiejskie dziewuchy :)