Nie wierzę... Film jest denny, płytki, pseudo-inteligencki, kompletnie pozbawiony głębi, do tego czarno biały (dobrzy ludzie - źli ludzie), operujący samymi schematami. Dialogi małżonków to wielkie dno, filozoficzno-teologiczny bełkot...
Kompletnie pozbawiony dynamiki. Dialogi, które powinny być siłą napędową, są tak puste, nic nie wnoszące i oczywiste, że z całego filmu można by ulepić może 10 minut ciekawych scen.
Jednym słowem: film ma sprawiać wrażenie głębokiego, ambitnego, a w rzeczywistości jest ładnie zapakowaną tandetą.
Musiałem to z siebie wydusić, straciłem 2 godziny cennego życia.