Film na siłę próbuje być „mocny”, czyli bierzemy wszystko co najgorsze i epatujemy tym przez półtorej godziny. Tylko po co? Przez to film staje się okropnie przewidywalny. Poprawczak więc wiadomo, trzeba pokazać wszelkie patologie, przemoc fizyczną, psychiczną, obojętność wychowawców i wisienka na torcie - starego dziada, gwałcącego dziewczyny. Rodzina zastępcza - oczywiście musi być „wujek”, który lubi się zabawić z młodymi dziewczynami. Tu dodatkowo podkręcone przez sąsiada policjanta i żonę, która o wszystkim wiedziała. No i finał, dziewczyna odnajduje matkę, która jakżeby inaczej, ma swoją córkę gdzieś. Jakie to typowe i do bólu przewidywalne.