Motywy filmu powtarzają dosyć dokładnie "Zbrodnie i wykroczenia", te same motywy, ale tamten był lepszy. Był humor i więcej wątków. Tu też było kilka trochę takich wstawek w dialogach, ale jakoś zginęły.
Wolę starszego Allena i z Allenem, którego tutaj mi brakuje.
Podpisuję się obiema rękami - i gorąco polecam "Zbrodnie", lepszy, głębszy i ciekawszy film (prócz dylematów moralnych nacechowany dodatkowo refleksją nad związkiem "prawdziwego życia" z religią, fantastycznie wykorzystujący lubiany przez motyw Allena para-dokumentu, mocno pachnący Bergmanem, ale nie wolny od żartów i allenowskich, stylowych powiedzonek).
"Wszystko gra" trochę wygląda jak popłuczyny po nich - nieudolne, dużo gorzej zagrane, z ironią bardziej wulgarną, bez egzystencjalnej głębi.
Być może jednak (1/3 "Zbrodni" została przez Allena w postprodukcji pocięta, napisana i sfilmowana na nowo, a sam pomysł pojawił się Woody'emu po "Hannie i jej siostrach" z 1986) temat wciąż go męczył i zrobił "Meczpointa". Dlatego był tak z niego zadowolony - choć ja sam dużo mniej.