Po tym filmie mam ochote spakowac plecak i jechac po prostu przed siebie a gdzie cie poniesie tego
nikt nie wie... :)
Świata się nie zmieni. Swiat nie dostosuje się do Ciebie. Dostosuj się do zycia w Swiecie. A jak jesteś marzycielem to skończysz jak bohater - niby wyzwolony i szczęśliwy a tak na prawde to ofiara i postac tragiczna...
To prawda co piszesz ale jeśli w odniesieniu do mnie to się mylisz. Tylko chwilę po obejrzeniu filmu tak pomyślałam ale przecież człowiek to istota społeczna i może być szczęśliwy jak jest sam. Dlatego nigdy bym jednak nie postąpiła jak bohater. A świata się nie zmieni to fakt, ale jeśli wokół siebie masz ludzi z którymi jest Ci dobrze i się z nimi zgadzasz to świat aż tak Cie nie interesuję. A jeśli chodzi o marzycieli to prawda, od zawsze mieli trudniej jako jednostki wybitne, silniej odczuwające i pragnące czegoś więcej od życia ale i tak ze względu na swoją słabość z góry skazaną na klęskę niestety kończyli tragicznie. A świat chociaż trochę można spróbować zmienić ale przez dobro i pomoc :)
Zgadzam się w 100 %, ze poprzez dobro i pomoc można zmienić "swój Świat" i czuć się dobrze. Bo to co dasz z siebie dla innych i daje Ci to satysfakcje to zawsze wcześniej czy później powraca. Ale buntując się i irytując na otoczenie robisz sobie krzywdę...uciekasz. Przed czym ? Przed sobą chyba. Czyli z góry masz przechlapane jak nie wrócisz mądrzejszy i DOJRZALSZY przede wszystkim.
A wtedy zaznasz wewnętrzny spokój :) Bohater niestety nie wrócił dlatego tak oceniłem ten film. Może kilka lat temu oceniłbym inaczej....
dokładnie, nie można całe życie uciekać, chociaż tak jest zdecydowanie łatwiej :) Buntownicy niestety często przegrywali. Może czasem lepiej porzucić duszę romantyka i zastąpić go człowiekiem czynu, pozytywistą :D
fantastycznie! zwolnisz mieszkanie i miejsce pracy, z pewnością kogoś to ucieszy :)
Też bym pojechała w taką podróż życia jak SuperTramp, ale wątpię żebym wybrała się całkiem samotnie. Musiałaby być jakaś bliska mi osoba, czy to chłopak czy koleżanka, ktoś.