Największym minusem są "Bonnie i Clyde", czyli główna para bohaterów, którzy niczym Robin Hood zabierają bogatym i dają biednym. Mimo wszystko film jest całkiem dobry, a najciekawszą z postaci, taką szarą moralnie, jest strażnik czasu Leon. Chociaż jawi się jako antagonista, chcący powstrzymać naszych "bohaterów", wykazuje się największym racjonalizmem w całym filmie. Wie, że żadna ze stron - obrzydliwie bogaci oraz dzielni altruiści Bonnie i Clyde - nie ma racji. Mimo wszystko sam akceptuje zastałą rzeczywistość, pilnując porządku, ponieważ wierzy, że tylko w taki sposób można utrzymać ład w tym anty-utopijnym społeczeństwie. Rozdawanie milionów biednym nie zniweluje biedy. Film fajnie krytykuje kapitalizm, ale również naszą bezbronność wobec niego. Zabawa głównych bohaterów i ich poświęcenie to bardzo płytkie myślenie i podejście do tematu nierówności społecznych. Oni są głupi, choć chcą dobrze. Bogacze są bystrzy, ale podli, a Leon? Bystry i wątpliwy moralnie, ale świadom tego, że nawet najlepsze chęci nie sprawią, że nagle świat się zmieni. Do mnie najbardziej przemawiała jego postawa, sprawiając, że film ostatecznie nie był taką bezsensowną bieganiną z pistoletami w rękach.