Idea pozostałego czasu życia jako waluty dobra, tak samo podział społeczeństwa na kasty o
różnej wartości czasu. Jednak kto wymyślił zabawę w Robin Hooda? Gdzie tutaj był Happy
End, bo nie rozumiem? Załóżmy, że każdy z tej puli miliona lat dostaje na przykład rok. I co
dalej? Wszyscy idą zabawić się do New Greenwich i po tym roku wracają do siebie? I co
będą kupować? W sklepach w końcu będzie pusto, a przecież fabryki nic nie produkują, bo
nikomu nie chce się pracować. Bogaci i tak mają zapas czasu, więc przetrwają ten chaos.
Ci dobrzy (biedni) niekoniecznie. Wydaję mi się, że nie chciało im się popracować nad
scenariuszem. W końcu córeczka strzelająca na lewo i prawo sprowadzi do filmu więcej
scen akcji, niż taka, która na przykład wpływa na ojca i próbuje zmienić jego styl rządzenia.
I dodatkowo (bo ktoś wcześniej czepiał się braku logiki): dlaczego podczas pokera mamy w
puli ponad 1000 lat, skoro obydwoje weszli za 250, a cała reszta dużo wcześniej spasowała
(albo w ogóle nie grała)? Nie daje mi to spokoju. ;p
Po pierwsze: naucz się używać magicznego sowa SPOILER;
Po drugie: zabawa w Robin Hooda to strzał w dziesiątkę, w końcu to film akcji;
Po trzecie: rozdanie miliona lat uniemożliwia nam spojrzenie na tamten świat w identyczny sposób jak dotychczas, mamy do czynienia (na razie przynajmniej z lokalną) rewolucją, złamaniem systemu, nowym porządkiem - symbolem tych zmian było złożenie broni przez strażnika czasu;
Po czwarte: wróćmy do jednej z wcześniejszych uwag - jest to FILM AKCJI, więc "córeczka strzelająca na lewo i prawo sprowadzi do filmu więcej scen akcji, niż taka, która na przykład wpływa na ojca i próbuje zmienić jego styl rządzenia." Ręce same składają się do oklasków, mój drogi Berni. Po Twoich ocenach wnioskuję, że w takim właśnie kinie gustujesz. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego z niezłego filmu sensacyjnego chcesz robić film obyczajowy, którego bazą będą filozoficzne dywagacje pomiędzy wiecznie młodym ojcem a jego latoroślą:
I wreszcie po piąte: panowie przy stoliku grają w Texas Poker Hold'em, gdzie mamy do czynienia z pięcioma rundami obstawiania. Wiesz już gdzie szukać pozostałej części puli?
Ech... Niechętnie, ale mogę się w większości z Tobą zgodzić. Teraz tak na spokojnie muszę po prostu przyznać, że liczyłem na coś więcej niż FILM AKCJI na poziomie "Gamera" czy "Jumpera". Nie wykorzystali potencjału jaki w nim tkwił. Ale nie łudź się, że zapanuje jakikolwiek porządek. Skutkiem tej rewolucji (niekoniecznie lokalnej, bo wg map obejmuje prawie całe Stany Zjednoczone) będzie jedynie anarchia.
A z tym pokerem, to sprawdziłem i faktycznie scena zaczyna się jak już jest po flopie. Późno oglądałem i musiałem przeoczyć. Wybaczysz? :)
WYSTĄPIĄ SPOILERY
Nie ma co wybaczać. Po prostu następnym razem przed napisaniem posta spróbuj się wyzbyć nadmiaru emocji i przede wszystkim nie spiesz się :)
Ja z kolei spodziewałem się właśnie futurystycznego filmu akcji i taki otrzymałem. Sam pomysł na fabułę jest świetny, z wykonaniem nieco gorzej, ale i tak na dobrym poziomie (wg mnie).
A propos naszego New Order:
Celowo użyłem słowa "lokalna", bo w jednej z końcowych scen widać nie tylko komunikat odnośnie ściganej pary, ale również ich kolejny skok, który prawdopodobnie także odbył się w granicach USA. Poza tym można śmiało założyć, że jeśli istniał świat poza kontynentem amerykańskim, to tam również mieliśmy do czynienia z podobną rzeczywistością (czyli m.in. nasz główny problem, którym jest czas życia jako waluta handlowa). Stąd kolejny wniosek, że rewolucja była lokalna, nawet jeśli objęła całą powierzchnię Stanów.
Mapy mapami, nie wiemy co dokładnie przedstawiały. Mogła to być faktycznie zwykła mapa kraju, ale mogła to być też jakaś forma mapy specjalistycznej, uwidaczniającej podział społeczeństwa i samej ziemi na odpowiednie zony czasowe, których granice niekoniecznie musiałyby się pokrywać ze znanymi nam do tej pory liniami określającymi np. położenie pojedynczych stanów lub całego państwa.
Przed pochwaleniem lub krytyką filmu, należy wziąć pod uwagę jedną i przede wszystkim właśnie tą informację - jest to film, którego akcja dzieje się w przyszłości. Nie wiemy jak będzie wyglądała taka rzeczywistość, nasza wiedza na ten temat składa się wyłącznie z domysłów - tym bardziej, że pokazany "system" nie jest świeży, a istnieje od lat.
Każda rewolucja skutkuje dłuższym lub krótszym okresem anarchii. Powtarzam, KAŻDA. Jest to po prostu nieuniknione, gdy dochodzi do obalenia dotychczasowych władz czy po prostu "systemu" samego w sobie. Od rewolucjonistów zależy jak wykorzystają daną (tudzież wziętą) okazję, dlatego zarzut "nie łudź się, że zapanuje jakikolwiek porządek" uważam za kompletnie nieprzemyślany. Żeby zapanował tzw. nowy porządek, nie wystarczy zmienić ten stary. Trzeba się go pozbyć lub zneutralizować tak, by można było kreować rzeczywistość na własną modłę, zgodnie z ideą New Order (w jakiejkolwiek dziedzinie życia). Wniosek? Żeby stworzyć nowy świat, należy najpierw odsunąć ten starszy, mniej doskonały. Takie akcje przeważnie skutkują wspomnianą wcześniej anarchią lub jak kto woli chaosem. Z historii wiemy jednak, że najczęściej przywódca czy inny prowokator rewolucji ma na tyle wytrzymały kręgosłup, by z owego chaosu stworzyć nowy świat i poprowadzić go dalej - podobnie jak nasza para bohaterów, która nie zaprzestała kradzieży, nie ukrywała się czekając na minięcie burzy. Nie tylko kontynuowali swoje dzieło, ale zwiększyli zasięg działań (wieeeeeelki bank, do którego ruszają w ten sam sposób, jak do wcześniejszych - uśmiechy na twarzach i obnażone pistolety w dłoniach).
Piszesz, że skutkiem tej rewolucji będzie jedynie anarchia. Skąd taki wniosek? Poprzyj to choćby jednym, trafnym argumentem. Słowa rzucane samopas są niewiele warte w świetle jakiejkolwiek dysputy.
Jeszcze jedna uwaga odnośnie tytułowego posta. Happy end? Uwielbiam filmy bez niego, a i nikt nie mówił, że film na pewno zwieńczony będzie szczęśliwym zakończeniem, mimo to uważam, że właśnie w ten sposób się skończył. Oboje głównych bohaterów spełniło swoje marzenia - On, o lepszym życiu ludzi z getta; Ona, o samym życiu (pamiętasz jak mówi do ojca, że mimo tych wszystkich lat w metryce, zastanawia się, czy rodzic przeżył choć jeden dzień) i zmianie świadomości "uważania każdego dnia, by nie umrzeć przez przypadek". Ten cytat świetnie obrazuje kwintesencję życia filmowych bogaczy. Tylko czy to jest naprawdę życie?
Najbardziej podobała mi się dwuznaczność tych robinhoodowych działań. Sęk w tym, że porównując getto i New Greenwich, można odnieść wrażenie, że tym biednym żyje się lepiej z jednego, z pozoru błahego powodu - oni potrafią docenić zjawisko "życia". Podstawową różnicą, jaką zauważyłem, było właśnie podejście jednych i drugich do idei życia. Mieszkańcy New Greenwich chcieli żyć wiecznie, martwili się o to, by nie umrzeć przez przypadek, zabijali, by sobie wydłużyć pozostały czas (podobnie jest w obecnym świecie, gdzie życie również jest swego rodzaju walutą). Ludzie z getta z kolei cenili to, co posiadali. Nie zabijali się nawzajem dla kilku godzin (oczywiście z wyjątkiem Minutemen, którzy byli zwykłymi bandziorami), raczej dawali niż zabierali. Tu pojawia się pytanie: który sposób życia bardziej mi odpowiada? Ten wieczny, powolny i bogaty w przyjemności, lecz jednocześnie przesycony paranoją "nie zrób jakiegoś głupstwa"? Czy ten biedny, przeżywany w pośpiechu, lecz pozwalający prawdziwie wykorzystać czas, który mamy do dyspozycji? Jedno i drugie ma swoje wady i zalety, dlatego potrafię bez większych kłopotów zrozumieć uwagę Timekeepera Leona: "on nie wie, że w ten sposób tylko krzywdzi tych, którym chciał pomóc" - czego fantastycznym przykładem jest oddanie dziesięciu lat jedynemu przyjacielowi, Borelowi.
Powyższe spostrzeżenia spowodowały wystawienie przeze mnie ósemki. Film, który z pozoru wydaje się być naciągany i mało prawdopodobny, zawiera w sobie więcej treści, niż można z pozoru zakładać. Scenariusz, mimo że nie jest najwyższych lotów, uważam za przekonujący, spójny i trzymający w napięciu. To jest niemal jak nowa wersja "Bonnie & Clyde". Jeśli coś nadal jest niezrozumiałe, polecam obejrzeć inny film tegoż reżysera, "Gattaca", gdzie mamy bardzo podobny problem społeczeństwa podzielonego na kasty wg jakiegoś kryterium (tam jest to genetyka) i walkę jednostki o polepszenie bytu i wyrwanie się z dotychczasowego "porządku". Celowo ubrałem to słowo w cudzysłów. W celu pełnego wyjaśnienia tej czynności pozwolę sobie przytoczyć fragment utworu jednego z moich ulubionych punkowych zespołów Ga-Ga (Zielone Żabki) o jednoznacznym tytule "Olevay system"
"Porządek jest w nas, trzeba go znaleźć
Porządek to nie automatyczne sterowanie,
Porządek to nie automatyczne przywiązanie,
Porządek to alternatywne rozwiązanie wobec chaosu"
Jest to chyba najlepsza definicja "porządku" z jaką miałem do czynienia w swoim życiu.
Na koniec jedna sprawa:
moje spostrzeżenia, uwagi, komentarze, pochwały, krytyka i inne odniesienia do dyskusji są przede wszystkim wynikiem subiektywnych rozważań, niekoniecznie poprawnych. Zaznaczam, że jest to MOJA wizja i interpretacja.
Powiem tak. Ten scenariusz to masakra. Wymienię w punktach:
-w ogóle ten świat nie wyglądał na futurystyczny (nawet komórek nikt nie miał)
-nie istniała żadna forma zabezpieczeń (czy byl to biedak, czy bogaty strasznie dużo kasy nosil każdy przy sobie)
-właśnie... czemu nikt z biedaków jak juz nie miał trochę kasy(czasu) za dużo nie składował w jakimś elektronicznym portfelu, sejfie, banku, tylko dawal się zabic, bo miał powiedzmy tydzień przy sobie
-Te pojedynki... każdy chyba zauważyl, że to jakaś bzdura
-przelicznik pieniędzy był wręcz absurdalny... nikt w tym filmie naprawdę się nie zastanowił jaką wartość miał czas. Kawa 4 minuty? ok. Przejazd autobusem 2 godziny? czyli 30 kaw? samochód 60 lat? czyli w założeniu 1min = 1 dolar samochód to ponad 30 mln dolarów? czasem mi się zdawało, ze liczby były rzucane na poczekaniu, a zasada była prosta by była większa niż poprzednia...
-scena w kasynie... wiele osób czepia się nie tego czego powinna, a mianowicie wysokości stawek za ile grają, bo w buli było chyba 500lat a on miał przy sobie jak pamiętamy tylko 100... chodzi o to, że gra już trochę trwala i ich zasób pieniężny(czasowy) mógł sie zwiększyć. W tej scen ie chodzi o to, ze jak juz dostał 100 lat, to chciał jak głupi je przegrać, bo szanse na wygraną w tym rozdaniu miał tylko iluzoryczne, wygral bo miał szczęście, a nie był dobrym graczem...frajer po prostu
-kompletny brak fabuły... zdaje mi się, ze scenariusz był pisany w trakcie kręcenia filmu, bo mamy jakiś wątek i .... nagle zmiana w inny itd. Te sto lat traci sens gdy koleś gra w pokera.
-pomysł, ze jest wielki spisek, bo za dużo ludzi na świecie jest to bez sens... zaczerpnięte jest to mitem dzisiejszych czasów, ze mamy przeludnienie... wystarczy wyjechać z miasta i co mamy? Pustkowia teraz i w tym filmie. I będzie tak za 10, 20 ,30 czy 100 lat .
- ogólnie nie wiem, co te główny bohater chce osiągnąć, bo co chwila to zmienia zdanie, chce ratowac świat, czy pociupciać, czy być super bogatym? nie wiem.
-a Ci co tak bardzo nie chcą dopuscic do tego by dla głównego bohatera się udało, gdy on osiąga swój cel, to im to zwisa
-czemu w banku nie ma ochrony?
-czemu Timberleyek zamiast normalnie mówić wygłasza jakies super powiedzonka(małe mądrości?) w stylu bonda czy super tajnego agenta
-czemu policjant Bale, jest tak głupi by tak zginąc? Arni z 13 posterunku wydawał się bardziej rozgarnięty
mogę tak bezkonca, bo to zły film był, pomysl fajny, ale wykonanie nie logiczne
Większość Twoich zarzutów jest kompletnie nieprzemyślanych. Rusz trochę głową a odpowiedzi na część z nich dostaniesz w poprzednich postach. Wystarczy poruszać głową, naprawdę.
Zgodzić się mogę jedynie z kwestią pojedynków, bo faktycznie było to dość naciągane - ni to potyczka siłowa, ni to potyczka psychiczna.
Szkoda mi czasu na odpowiadanie komuś kto prawdopodobnie nie raczył nawet przeczytać całości tematu. Zapewniam, że na pierwszy rzut oka jestem w stanie odeprzeć każdy z zarzutów. Podejrzewam, że jesteś zwykłym antyTimberlake'em (którym zresztą sam niegdyś byłem), nastawionym negatywnie do filmu przez samą obecność w nim Justina. Wniosek taki wyciągam głównie na podstawie tych zupełnie nieprzemyślanych zarzutów.
nie bój sie myslalem nad tym długo i czytałęm posty. Ty zamiast do konkretów odnosisz się do ogółu;] film po prostu nie miał fabuły nawet jak na film akcji. Nawet w filmie akcji nie mogą wstąpić takie głupoty jak możliwość okradzenia kogoś przez dotyk. Głupie, głupie, głupie. a główny bohater to nie lalka co nie potrafi inaczej się wypowiedzieć niż jakimś powiedzonkiem. Jak powinno się dzisiaj kręcić filmy akcji pokazuje Nolan. I nie mów, że jestem jakiś anty, bo byłem dobrze do filmu nastawiony, bo lubie ten gatunek, tematykę i nie wiedzialem jak Timberlejk gra. Widziałem mnóstwo filmów i powiem, że ten był nijaki. Dałem mu 4 bo szybko zleciał, było kilka ciekawych scen, ładne samochody, kilku niezłych aktorów i fajny temat. Film nie ma cech dobrego filmu akcji. Wiadomo nie musi trzymać się kupy na 100 procent bo to się nie da(przeciez bohater musi przeżyć), ale robić głupka z widza? No powiedz można tak ? W film jest chaotyczny, przez pierwsze 40 minut główny bohater sam nie wie co chce osiągnąć nie ma celu, a już po 30 może stracić to co dostał przez swoją głupotę. A potem co ratowanie świata ? w pojedynkę? jak to nawet nie zabijaka jak w equlibrium... film po prostu jest dla zbyt wielu osob. Niezbyt inteligentnych, niewymagających, młodych, lubiących młodych piosenkarzy, traktujące fabułę jako niepotrzebny dodatek do filmu, dla tych dla których co chwila wieksze padające liczby wywołują szok i niedowierzanie.
Oczywiście wcześniej też troche się czepiałem za bardzo ale film mnie osobiście dotknął jako wielbiciela takiej tematyki. Może obiektywnie oceniając jako film akcji gdzie kryteria są trochę inne niż w pozostałych filmach dałbym 6,5 też głównie za tematykę, bo akcja nie była zapierające dech w piersiach.
Naprawdę nie chce mi się drążyć tego tematu. Dam tylko jedną wskazówkę, która powinna być również pomocna przy rozwikłaniu reszty zagadek.
"Nawet w filmie akcji nie mogą wstąpić takie głupoty jak możliwość okradzenia kogoś przez dotyk. Głupie, głupie, głupie." - serio? Czy w jakimkolwiek momencie filmu mamy z tym do czynienia? Czy znamy faktyczny mechanizm "wymiany waluty"? Czy okradzenie kogoś przez sen jest w ogóle możliwe? Fabuła tego zupełnie nie wyjaśnia, więc jakim cudem jesteś taki pewien tego co piszesz?
Dodatkowo powiem jeszcze tyle: główny bohater, podobnie jak każdy z nas, jest zwykłym człowiekiem, ukształtowanym przez takie a nie inne otoczenie. Humanum est errare. To mi się właśnie podobało w osobie głównego bohatera - ta ludzka omylność, prawdziwość i niedoskonałość.
Zapomniałbym.
Nie rozumiem zarzutu, że moje uwagi dotyczą wyłącznie spraw ogólnych.
? Czy znamy faktyczny mechanizm "wymiany waluty"? Czy okradzenie kogoś przez sen jest w ogóle możliwe? Fabuła tego zupełnie nie wyjaśnia, więc jakim cudem jesteś taki pewien tego co piszesz?
początek filmu główny bohater gada ze swoim darczyńcą, gdy Timber ma wypadek ze swoją lalą, i ogólnie w każdej scenie gdy łapią się za ręce ;] wiec chyba nieuważnie oglądałeś ten film. A co jeszcze bez sensu. Czasem transfer jednego roku zajmuje więcej czasu niż 40 lat. Jakim cudem nie zauważyłeś takich aspektów? Piszesz ogółem nawet teraz o głównym bohaterrze a ja Ci pokazuje konkretne sceny! o To mi chodzi pokaż mi moment w tym filmie gdzie ta twoja wypowiedź nabiera najmniejszego sensu;]
Bohater jest sztuczny i wyssany z palca, w ogóle niewiarygodny. Mi się cos zdaje, że może nie przykładasz uwagi do szczegółów, ale tu niektóre walą Cię w głowę potężny młotem... mi ciężko się oglądało jak co chwila widziałem takie absurdy. ale napisałem ze obiektywnie ten film jest pomiędzy 6-7. Subiektywnie 4
Faktycznie, zapomniałem o tej scenie po wypadku. Przepraszam za swoje niedopatrzenie.
bądźmy szczerzy film niezły jednak ogólnie fabuła jest naciągana i po prostu sztuczna momentami aż za bardzo próbuję z widza zrobić idiotę pod względem gry aktorskiej dobre kino akcji trzyma do końca w napięciu jednak jako całość 6/10
Zgadza się. Niezły pomysł, przeciętne wykonanie. Niektóre sceny infantylne. 5-6/10
@Newelowsky
- Za mieliby bohaterowie getta kupic komórkę i za co ja utrzymywać, skoro nie mieli nawet waluty (czasu) na przeżycie do jutra? Automaty z telefonami sa znacznie tańsze od komórek.
- jakąś tam formą zabezpieczeń byli timekeeperzy, przecież to na wątku ścigania ukradzionego czasu opiera się film to 1. A 2. mafiozo sam wspomina że jego wybryki tolerują timekeeperzy to. 2, więc to keeperzy dbają o bezpieczństwo "czasu".
- składowanie w banku kosztuje, a biednego który liczy się z kazda godziną nie stać na takie luksosowe rzeczy jak sładowanie w banku, innym urządzeniu
- dlaczego pojedynki to bzdura? podaj argumenty
- przelicznik nie był absurdalny, tylko system w którym zyła biedota był absurdalny, bo im więcej biedacy wypracowali tym ktos odgornie podnosił ceny (jak w przypadku autobusu, gdy bilez z 1h zdrożał do 2h, ciekawe ile wtedy zdrożała kawa?)
- "frajer po prostu", dowiedz się co to jest "hazard"
- kompletny brak fabuły? to co komentujesz jak nie watki z fabuły?
- "zaczerpnięte jest to mitem dzisiejszych czasów, ze mamy przeludnienie" a nie mamy przeludnienia? ludności z roku na rok się nie zwiększa na Ziemi? chyba brak Ci elementarnej wiedzy ze szkoły podstawowej - nieprawdaż?
- "bo co chwila to zmienia zdanie, chce ratowac świat, czy pociupciać, czy być super bogatym?" czyli nawet głównego wątku nie zrozumiałeś, obejrzyj ponownie film
- "czemu w banku nie ma ochrony", dobre pytanie, nawet nie ma jakiegokolwiek zabezpieczenia, przecież "sztabki" które kradną z czasem z banku mogły być oznaczone i zdalnie dezaktywowane, przez co wszelkie kradzieże nie miałyby sensu.
- głowny timekeepera chyba zabiła rutynowość, za bardzo wciągnał się emocjonalnie (niewątpliwie) i nie sprawdził w trakcie pogoni ile mu zostało czasu (moje przypuszczenie)
@kondor82 miał racje pisząc w stosunku do Ciebie @Newelowsky :
"Większość Twoich zarzutów jest kompletnie nieprzemyślanych. Rusz trochę głową a odpowiedzi na część z nich dostaniesz w poprzednich postach. Wystarczy poruszać głową, naprawdę."