7,0 206 tys. ocen
7,0 10 1 206162
5,4 25 krytyków
Wyścig z czasem
powrót do forum filmu Wyścig z czasem

Oglądając ten film miałem nieodparte wrażenie, że autor scenariusza zaczerpnął wiele z najbardziej znanego dzieła Orwella. Z tym, że zamiast dżiny zwycięstwa tutaj towarem ekskluzywnym jest czas.
Czytałem już dyskusje o dziurach sensownych w filmie. Pomijając wielkie niedociągnięcia stwierdzam, że i tak wizja jaką przedstawia film nie była by możliwa do spełnienia.
Po pierwsze, człowiek jest istotą mylną, a życie jest jedno, zapomnisz o doładowaniu zegara giniesz. Człowiek jest istotą która się męczy. Idziesz spać, ktoś zachodzi Cię w nocy, kradnie Twój czas- giniesz.
Człowiek jest istotą którą kieruje nie tylko miłość i dbanie o drugą osobą ale przede wszystkim zawiść i zazdrość. Ktoś Cię nie lubi, napada Cię, kradnie Twój czas - Giniesz.
Człowiek jest istotą kruchą. Pracujesz codziennie na dniówkę, pech chciał że raz złamałeś nogę i nie dasz rady przyjść. Nie dostajesz dniówki - Giniesz.
Człowiek ma psychikę, jeśli ciągle żyjesz patrząc sobie na rękę to w końcu dostajesz nerwicy, psychozy itp. Odwala Ci bo musisz walczyć o to by ten pieprzony licznik czasu jakoś nabić.
Podsumowując, gdyby zaistniałą wizja miała miejsce ludzie wybili by się szybko nawzajem. A niektórzy sami na własne życzenie nie dobijali czasu. Ponieważ żyć pod taką presją to czasem jest jak już nie żyć. W realnym świecie jak kończą się pieniądze to nie umierasz tylko nie masz pieniędzy. Tutaj giniesz szybko i na miejscu.
Po za tym pojawia się takie pytanie skoro liczniki cały czas lecą w dół to kto je nabija w sensie kto produkuje czas? I czy nikt nie był taki genialny by je oszukać w jakiś sposób?
Czy też kolejne pytanie logicznie się nasuwające. Czy czas w tym świecie był z góry określony czy tacy "bankierzy" mogli go wyprodukować mając specjalny program do nabijania liczników.
Film pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi.
Aktorstwo sztuczne, a temat rzeka na cały porządny serial. I jeśli już poruszamy takie kwestie to wątki romantyczne kolą w oko, szkoda na nie czasu.
Po za tym Justin tak cierpiał po śmierci matki a stchórzył kiedy miał okazję ją pomścić. A stchórzył bo "dała mu" córka "władcy czasu". Tak się właśnie dziś rozdziela wartości.
Szkoda, szkoda, szkoda bo pomysł na film był dobry ale na pomyśle się skończylo.

ocenił(a) film na 6
KornFanHead

Ciekawa kwestia odnośnie ewentualnego kreatora czasu, w tym przypadku globalny kryzys miałby doprawdy oryginalne oblicze.