The Price of Life (1987) to z tego filmu czerpali pelnymi garsciami tworcy IN TIME. Juz wtedy handlowali czasem i walczyli z nierownym jego podzialem. In Time jest tylko remakem tamtego filmu, zadna innowacja!!!
bo tak na prawdę wszystko już było. coraz wiecej jest remaków, sekqueli, jakiś dziwnych kontynuacji (geneza planety małp np.). eh. ale z drugiej strony rośnie nowe pokolenie, które nie widziało wcześniejszych wersji, to se pójdzie do kina i se obejrzy. Napcha sie popcornem, zapłaci, interes się kręci:). a film generalnie do dupy.
heh.. ja też bardzo sporo widziałem, więc nie tu przyczyna, no ale cóż, jak napisałeś - co kto lubi
wiesz ja mam 34 lata, za sobą 5 lat studiów filmoznawczych. filmy oglądam od 6 roku życia. obejrzałem ich lekko 4000, (może 5000 nie da się tego policzyć) a wiele z nich po kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy. mało co jest mnie w stanie zaskoczyć. Większość jestem w stanie przewidzieć. Geneza to bardzo prosty film, bez niuansów. Czasem lubie proste i nieskomplikowane kino, ale nie w tym przypadku. pozdr.
A cały pomysł z zarządzaniem przez państwo czasem, który pozostał obywatelom do przeżycia, jest z opowiadania Repent, Harlequin! Said the Ticktockman. Też zresztą nie jestem pewien, czy nie pojawił się gdzieś wcześniej. Naprawdę trudno w s-f o jakiś świeży pomysł. To, że i tu go nie ma, niekoniecznie jest największą wadą filmu.